13 wierszy neoklasycyzmu wielkich autorów

3924
Sherman Hoover
13 wierszy neoklasycyzmu wielkich autorów

Zostawiam ci listę wiersze neoklasyczne wielkich autorów, takich jak José Cadalso, Gaspar Melchor de Jovellanos czy Juan Meléndez Valdés. Neoklasycyzm był estetycznym trendem, który pojawił się we Francji i we Włoszech w XVIII wieku jako kontrast z ozdobnym barokowym ornamentem.

Szybko rozprzestrzenił się w całej Europie. Ruch ten szukał odniesienia do klasycznych modeli starożytnej Grecji i Rzymu i był karmiony racjonalnymi ideami Oświecenia..

Ten nurt służył głównie rodzącej się wówczas klasie burżuazyjnej - przy wsparciu Napoleona Bonaparte - który chciał ocalić ideały prostoty, trzeźwości i racjonalności..

Pod koniec XVIII wieku neoklasycyzm stracił na sile i ustąpił miejsca romantyzmowi, który wywyższał całkowicie przeciwstawne ideały. Literatura tego okresu należy do tzw. „Wieku Oświecenia”, który charakteryzował się egzaltacją rozumu, moralności i wiedzy..

Twórczość artystyczna tego okresu była z natury ateistyczna i demokratyczna, podkreślając znaczenie nauki i edukacji oraz odrywając ją od religijnych zwyczajów i dogmatów..

Poezja nie przeważała w tym okresie i ustąpiła miejsca baśniom (z Tomásem de Iriarte i Félix María Samaniego jako głównymi przedstawicielami), anakreoncji, satyrom i listom, ponieważ były one bardziej użytecznymi narzędziami do ich głównego celu. wiedza, umiejętności.

Wiersze reprezentatywnych autorów neoklasycyzmu

Oto kilka tekstów najsłynniejszych autorów tego okresu.

1- List poświęcony Hortelio (fragment)

Z centrum tej samotności,                            

miłe temu, który zna prawdy,                        

miłe temu, który zna oszustwa                           

świata i wykorzystaj rozczarowania,                 

Wysyłam ci, ukochany Hortelio, świetny przyjacielu!,                             

tysiąc dowodów pozostałych, które sobie wyobrażam.

Owidiusz narzekał w smutnych metrach                     

że szczęście go nie tolerowało               

że zbliżał się Tyber ze swoimi dziełami,               

ale przeznaczył mu ten okrutny Pontus.                    

Ale czego mi brakowało jako poecie                      

dostać się z Owidiusza na wyżyny,                         

Mam wielu filozofów i udaję                          

bierz rzeczy tak, jak nadejdą.                      

Och, jak będziesz tęsknić, kiedy to zobaczysz             

i tylko drobiazgi tutaj czytasz,                         

niż ja, wychowany na poważnych wydziałach,                      

Przyłożyłem się do takich absurdalnych tematów!                      

Już wyginasz się w łuk, już unosisz te brwi,                       

zostawiasz rękopis w dłoni,                       

i mówisz: „Dla podobnych zabawek,                      

Dlaczego opuszczasz ważne punkty?                            

Nie wiem, dlaczego o kaprysach zapominasz                   

sprawy tak wzniosłe i wybrane!                       

Dlaczego się nie poświęcisz, co jest sprawiedliwe,               

do spraw bardziej wartościowych niż smak?                      

Prawa publicznego, które studiowałeś                   

kiedy odwiedzałeś takie mądre uprzejmości;                      

nauki państwowej i arkanów                     

interesy różnych władców;             

nauki moralnej, która uczy człowieka                        

za jaką cnotę płaci w swoim darze;                           

sztuk wojownika, których się nauczyłeś               

kiedy poszedłeś na akcję wolontariacką;                  

udowodnionej nauki Euklidesa, 

wspaniałej nowej fizyki,                    

Czy nie byłoby bardziej, niż myślisz                  

na piśmie, co zauważysz?                            

Ale kuplety? A co z miłością? Och, smutno!                             

Straciłeś swój mały rozsądek ”.                      

Powiedziałeś, Hortelio, jak bardzo, zły,                       

chciałeś tego biednego wyrzutka?                         

Dobrze wyglądaj i ze świeżą i jeszcze flegmą                 

Mówię Ci, że kontynuuję temat.                           

Ze wszystkich nauk, o których pan wspomina                      

(i dodaj kilka innych, jeśli chcesz)                       

Nie otrzymałem więcej niż następujące.                

Posłuchaj mnie, na Boga, uważnie;                     

ale nie, co innego wydaje się tym, co mówię                    

związek, a nie list od przyjaciela.                     

Jeśli spojrzysz na moje sonety do bogini                 

ze wszystkich starożytnych najpiękniejszych,                     

pierwszy jasno powie                  

dlaczego opuściłem wyższe wydziały                            

a ja poświęcam się tylko hobby;                             

że czytasz je powoli Błagam cię,                             

zamknij się i nie oceniaj, że moja praca jest taka głupia.

Autor: José Cadalso

2- Satyra First: A Arnesto (fragmenty)

               Quis tam patiens ut teneat se?
    [Kto będzie tak cierpliwy, żeby się powstrzymać?]
                                                         (JUVENAL)

Zostaw mnie, Arnesto, pozwól mi płakać 
okrutne zło mojego kraju, niech 
że jego ruina i zatracenie lamentują; 
a jeśli nie chcesz tego w ciemnym środku 
z tego więzienia pochłania mnie kara, 
pozwól mi przynajmniej podnieść mój płacz 
przeciw nieporządkowi; niech atrament 
Mieszając żółć i gorzkość, pozostań niesforny 
moim piórem lot błazna z Aquino. 

Och, ile twarzy widzę, gdy potępiam 
bladości i pokrytego rumieńca! 
Odwaga, przyjaciele, nikt się nie boi, nikt, 
to kłujące żądło, za którym gonię 
w mojej satyrze na występek, a nie złośliwość. 
A co to znaczy, że w jakimś wersecie, 
żółć zwinięta, pociągnij cechę 
że zwykli ludzie uważają, że to wskazuje na Alcindę, 
ten, który zapomniał o swoim dumnym szczęściu, 
zejść ubrany do Prado, który mógł 
maja, z grzmotami i zadrapaniami 
ubrania wysokie, cholernie wyprostowane, 
pokryty bardziej przezroczystym grzbietem 
że jego intencja, z spojrzeniami i poruszeniem 
podniecający tłum głupców? 
Czy czujesz, że złośliwy palec, 
wskazując na ten werset, zwróciłem na to uwagę? 
Rozgłos jest najszlachetniejszy 
atrybut występku i naszych Julii, 
bardziej niż być złymi, chcą tak wyglądać. 

Był czas, kiedy szła skromność 
przestępstwa złocenia; był taki czas 
w którym kryła się nieśmiała skromność 
brzydota występku; ale on uciekł 
skromność życia w domkach. 
Wraz z nim uciekły szczęśliwe dni, 
że już nie wrócą; uciekł z tego wieku 
w którym nawet głupia kpina z męża 
łatwowierny Bascuñanas przełknął ślinę; 
ale dziś Alcinda je śniadanie u siebie 
z kołami młyńskimi; odnieść sukces, wydać, 
pomiń wieczne noce 
Od surowego stycznia i po późnym słońcu 
złamać wschód, podziwiać, jak uderza, 
jakby była obca po brzegi. 
Wejdź do zamiatania z undy spódnicą 
dywan; tu i ówdzie wstążki i pióra 
z ogromnego nakrycia głowy, które zasiewa i kontynuuje 
słabym, sennym i uschniętym krokiem, 
Fabio wciąż trzyma go za rękę, 
do sypialni, gdzie na wolności 
rogacz chrapie i marzy, że jest szczęśliwy. 
Ani zimny pot, ani smród, ani nieświeży zapach 
beknięcie go zdenerwowało. W swoim czasie 
obudź głupca; cichy urlop 
zbezczeszczona Holandia i uważaj 
dla jego mordercy sen był zły. 

Ilu, och Alcinda, zaprzęgło w jarzmo coyundy 
zazdroszczą ci szczęścia! Ile z Hymenaeus 
szukajcie jarzma, aby osiągnąć szczęście, 
i bez podania powodu lub ważenia 
jej serce zasługi pana młodego, 
wypowiadają „tak” i wyciągają rękę 
do pierwszego, który przybywa! Co za zło 
ta cholerna ślepota nie ustępuje! 
Widzę ślubną herbatę 
za niezgodę z niesławnym ciosem 
u stóp tego samego ołtarza iw zgiełku, 
toast i okrzyki weselne, 
niedyskretna łza przepowiada 
wojny i zniewagi dla źle zjednoczonych. 
Widzę przez lekkomyślną rękę złamaną 
welon małżeński i ten bieg 
z bezczelnym czołem podniesionym, 
cudzołóstwo przechodzi z jednego domu do drugiego. 
Zumba, impreza, śmiech i bezczelność 
śpiewa swoje triumfy, które może świętuje 
głupim mężem i uczciwym człowiekiem 
zranili klatkę piersiową penetrującą strzałką, 
jego życie zostało skrócone iw czarnym grobie 
swój błąd, zniewagę i złość ukrywają. 

O nikczemne dusze! Och, cnoto! Och, prawa! 
O śmiercionośna pycho! Co powoduje 
sprawił, że zaufałeś takim niewiernym strażnikom 
taki cenny skarb? Kto, och Themis, 
czy twoje ramię przekupiło? Poruszasz go na surowo 
przeciwko smutnym ofiarom, które ciągną 
nagość lub bezradność wobec występku; 
przeciw słabej sierocie, głodu 
i nękane złoto lub pochlebstwa, 
uwodzenie i czuła miłość poddały się; 
wyrzuca ją, hańbi ją, potępia 
do niepewnego i surowego odosobnienia. I tak długo, jak 
Na złotych dachach wyglądasz leniwie 
chronił zaburzenie, albo cierpisz 
wyjdź triumfalnie przez szerokie place, 
szyderstwo z cnoty i honoru! 

O niesława! Och wiek! Och, korupcja! Położne 
Kastylijczyk, kto mógłby cię wyczyścić 
pundonor przyćmić? Kto z Lukrecji 
w Lais wróciłeś? Ani burzliwy 
ocean, ani też pełen niebezpieczeństw, 
Lilibeo, ani uciążliwe szczyty 
z Pirene mogliby cię ochronić 
śmiertelnej zarazy? Łapa w ciąży 
złota, Cadiz nao, przyczynia się 
do wybrzeży galijskich i wraca 
pełne daremnych i próżnych przedmiotów; 
i wśród znaków obcego przepychu 
trujące skóry i korupcja, kupione 
z potem iberyjskich czół. 
A ty, nędzna Hiszpani, czekasz na to 
na plaży iz zapałem zbierasz 
śmierdzący ładunek i rozprowadzasz go 
radosny wśród twoich dzieci. Wstrętne pióra, 
gaza i wstążki, kwiaty i pióropusze, 
przynosi ci zamiast twojej krwi, 
twojej krwi, o marnotrawstwo! a może, może 
swojej cnoty i uczciwości. Naprawic 
który szuka ich lekka młodzież. 

Autor: Gaspar Melchor de Jovellanos

3- Dorila

Jak mijają godziny,
a po nich dni
i kwieciste lata
naszego kruchego życia!

Potem nadchodzi starość,
miłości wroga,
i pośród pogrzebowych cieni
śmierć nadchodzi,

jak chudy i drżący,
brzydki, bezkształtny, żółty,
przeraża nas i wyłącza
nasze ognie i błogość.

Ciało staje się matowe,
nieszczęścia nas męczą,
uciekają nam przyjemności
i zostaw radość.

Jeśli to nas czeka,
Po co, moja Dorila,
są kwieciste lata
naszego kruchego życia?

Do gier i tańców
piosenki i śmiech
niebiosa nam je dały,
Dzięki są przeznaczone.

Chodź! co cię powstrzymuje?
Chodź, chodź, moja gołębicy,
pod tymi winoroślami
wiatr lekko ssie;

i między miękkimi tostami
i milutkie przysmaki
cieszmy się dzieciństwem,
cóż, leci tak szybko.

Autor: Juan Meléndez Valdés

4- kochająca odwaga

Kochanie, Ty, który dałeś mi odwagę
próbuje i ręka, którą prowadziłeś
i położyłeś to na szczerej piersi
Dorisy w nietkniętych miejscach;

jeśli spojrzysz na tak wiele promieni, powalony
jego boskich oczu przed smutkiem,
daj mi ulgę, bo szkody, które wyrządziłeś
albo moje życie i moje troski się skończyły.

Zmiłuj się nad moim dobrem; powiedz mu, że umrę
o intensywnym bólu, który mnie dręczy;
że jeśli jest to nieśmiała miłość, to nie jest prawdą;

to nie jest zuchwałość w aferze uczuciowym
ani nie zasługuje na tak surową karę
nieszczęśliwy, co być szczęśliwym próbuje.

Autor: Nicolás Fernández de Moratín

5- Ode

Nie udawaj, że wiesz (że to niemożliwe)
co za koniec nieba dla ciebie i mojego przeznaczenia,
Leucónoe, ani liczby chaldejskie
skonsultuj się, nie; że w słodkim pokoju, każdy
szczęście będziesz cierpieć. Albo już grzmot
wiele zim na twoje życie,
albo w końcu to ten, który dziś pęka
na skałach fale tyrreńskie,
ty, jeśli jesteś roztropny, nie wahaj się
tosty i przyjemność. Zmniejsz wkrótce
twoja nadzieja się skończyła. Nasz wiek
podczas gdy mówimy zazdrosny bieg.
O! ciesz się teraźniejszością i nigdy nie ufaj,
Naiwni, przyszłego niepewnego dnia.

Autor: Leandro Fernández de Moratín

6- Inwokacja do poezji

Czuła i czerwona nimfa, o młoda Poezja!
Jaki las w tym dniu wybierzesz dla siebie?
Jakie kwiaty po fali, w której idą twoje kroki,
pod delikatnymi stopami delikatnie się ukłon?
Gdzie będziemy Cię szukać? Spójrz na nową stację:
na jego białej twarzy, co za purpurowy błysk!
Jaskółka zaśpiewała; Zephyr powraca:
wraca ze swoimi tańcami; miłość odrodzona temu.
Cień, łąki, kwiaty to jego dobrzy krewni,
a Jupiter lubi kontemplować swoją córkę,
ta kraina, w której słodkie wersety, pośpiesznie,
kiełkować wszędzie z twoich zabawnych palców.
W rzece spływającej po wilgotnych dolinach
słodkie, dźwięczne, płynne wersety toczą się dla ciebie.
Odkryto wersety, które masowo otwiera słońce,
są to urodzajne kwiaty czerwonego kielicha.
I góry w potokach, które bielą ich wierzchołki,
rzucają wspaniałe wersety na dno otchłani.

Z Bukoliczny (1785-1787)

Autor: André Chénier.

7- Słodka iluzja mojego pierwszego wieku: albinos.

Słodka iluzja mojego pierwszego wieku,
gorycz z surowego rozczarowania,
święta przyjaźń, czysta cnota
Śpiewałam głosem już miękkim, już surowym.

Nie z Heliconu, pochlebnej gałęzi
mój pokorny geniusz do podboju dąży do:
wspomnienia mojego nieszczęścia i szczęścia
ukraść ze smutnego zapomnienia, po prostu poczekaj.

Nikt oprócz Ciebie, drogi Albino,
zawdzięcza moją delikatną i kochającą klatkę piersiową
Jego uczucia poświęcają historię.

Nauczyłeś mnie czuć; jesteś boski
śpiew i hojne myślenie:
twoje są moje znaki i to jest moja chwała.

Z Poezja (1837).

Autor: Alberto Lista.

8- Licyjczyk

Niech, Licyjczyku, ten przeklęty głupiec,
zapalnej zazdrości,
z bezczelnym językiem
odkryj swoją urazę: nigdy niegodziwy
spojrzał na szczęście innych
z pogodnym obliczem;
a oszczerstwo jest trucizną,
żałosny owoc jego haniebnego smutku.

Twoja błoga starość
zawsze kochał cnotę; szukałeś
w twoim szczęśliwym stanie
stłumić złośliwą zazdrość
jadowity język,
które uczciwy człowiek chce zmniejszyć.

Wasze szlachetne dążenie poszło na marne:
są wiecznymi towarzyszami głupców
zazdrość i złośliwość:
tak szalona duma
towarzyszyć wyniosłym duszom,
i jego zalety vicia:

służyć jako kara za ich przestępstwo
żyć obrzydliwie,
a nawet swego towarzysza nienawidził:
jeśli w biednym domu, w którym mieszkam,
ich głosy przenikały,
znaleziono tylko współczucie i pogardę.

Czysta woda wypływa z góry,
i niesie swój strumień przez łąkę;
pije z niego bydło;
i nieczyste zwierzę najpierw próbuje,
co do picia, zamul to,
i moczyć ją w jej śmierdzącym włosiu.

Następnie pasażer
w poszukiwaniu kryształu przybywa zmęczony,
i chociaż zniechęcony
wygląda mętnie jego pochlebny przebieg,
pije i jest zadowolony
szukając strumienia, w którym się rodzi.

Więc rozsądny człowiek
mądra plotka gardzi zazdrością;
i chociaż czuję haniebną pogardę,
wybacz głupią złośliwość,
i współczujący mówi:

Och, jakie to nieszczęśliwe
śmiertelnik, jaki zajęty
w zjadliwej cenzurze,
zapomniał o sobie,
spójrz na innych z goryczą!

Dobrze wiesz, Licio, ile uprawiasz
miłe i wrażliwe serce,
że jego pobożność odtwarza
widząc swojego bliźniego szczęśliwszego:
i chociaż bez większego bogactwa,
że ten dar dała mu natura,
sam jest kochany,
szczęśliwy w każdej klasie i szanowany.

Dla tej odzieży prosta przyjaźń,
przyjemność, miłość,
przynieśli swoje łaski do Twojej posiadłości;
a na twoich oczach poniża się
drżenie zazdrosnych,
szanując twój szczęśliwy azyl.

Z bezdusznym lotem
ziemia kręci się wokół dnia;
i chociaż mgła i lód
matowieć sferę radości,
nie wątpimy,
który zawsze świeci słońcem, którego sobie życzymy.

Szkoda więc zazdrosnych,
co wygląda na porzucone
jego promienie użyźniają góry i łąki;
i zawsze hojny,
jeśli doceniasz moją przyjaźń,
nie zasługujcie na swój gniew, tak głupie dusze

Autor: María Rosa Gálvez de Cabrera.

9- Do Clori, deklamując w tragicznej bajce

Jaki czający ból zraniła dusza? Co to za ozdoba pogrzebowa? Co takiego jest na świecie, że twoje światła kosztują płacz, który sprawia, że ​​są krystaliczne? Czy mógłby śmiertelny wysiłek, czy los mógł w ten sposób urazić jego niebiańskiego ducha? ... A może to wszystko oszustwo? I chce, aby Miłość użyczyła jego wargom i jego działaniu boskiej mocy. Chce, żeby był wolny od smutku, który wzbudza, narzuca ciszę hałaśliwym wulgarnym, a posłuszni jego głosowi stają się udręczeni i płaczą. Niech czuły kochanek, który jej towarzyszy i patrzy, pośród oklasków i wątpliwego strachu, tak pochłonięty tak wysoką doskonałością, uwielbia. Autor: Leandro Fernández de Moratín.

10- Póki żyła moja słodka szata

Dopóki żyła moja słodka szata,
Miłość, dźwięczne wersety, które mnie zainspirowały;
Przestrzegałem prawa, które mi podyktowałeś
a jego siły dały mi poezję.

Ale, niestety, od tamtego pamiętnego dnia
które pozbawiły mnie dobra, które podziwiałeś,
do tego stopnia, że ​​bez imperium we mnie znalazłeś siebie
aw mojej Talii brakowało mi zapału.

Cóż, twardy Ponury Żniwiarz nie usuwa swojego prawa
-któremu sam Jowisz nie może się oprzeć-
Zapominam o Pindo i zostawiam piękno.

A ty także rezygnujesz z ambicji
a Phillies ma grób
twoja bezużyteczna strzała i moja smutna lira.

Autor: José Cadalsa.

11- Szarmancki i damski

Pewien łamacz serc, którego chwali Paryż,

koleś o najdziwniejszym guście,
te czterdzieści głupich sukienek rocznie
a złoto i srebro nieustraszenie się wylewa,

świętuje dni swojej damy,
niektóre klamry miały premierę w cynie,
tylko po to, żeby spróbować tego oszustwa
jak pewien był swojej sławy.

"Piękne srebro! Jaki piękny połysk!",
- powiedziała pani - niech żyje smak i numen
dandysa w całej okazałości! "

A teraz mówię: „Wypełnij tom
bzdury znany autor,
a jeśli go nie chwalą, niech mnie pierzą ”.

Autor: Tomás de Iriarte.

12- Inwokacja do Chrystusa

Słońce rozprasza ciemność,
I przenikając do głębi królestwa,
Łzy zasłony, które okrywały Naturę,
A kolory i piękno powracają
Do świata wszechświata.

Och, z dusz, Chryste, tylko ogień!
Tylko Tobie cześć i uwielbienie!
Nasza pokorna modlitwa dociera do Twojego szczytu;
Poddaj się swojej błogiej niewoli
Wszystkie serca.

Jeśli są dusze, które się wahają, daj im siłę;
I połącz niewinne ręce,
Godnie waszej nieśmiertelnej chwały
Śpiewajmy, a dobra, które w obfitości
Zwolnienia dla ludzi.

Autor: Jean Racine.

13- Bezpieczniej oh! licino

Bezpieczniej oh! Licino
będziesz żył nie pochłaniając się na wysokości,
ani zbliżać się do sosny
na bardzo bezpieczną plażę,
aby uniknąć ciemnej burzy.
Ten, który medianía
drogocenna ukochana z połamanego dachu
i biedny zbacza
jak zazdrościli
hostel w złocie i porfirze rzeźbiony.
Wiele razy wiatr
pękają wysokie drzewa; podniesiony
wieże z bardziej gwałtownymi
cios upadek zrujnowany;
piorun uderza w wysokie szczyty.
Nie w błogim zaufaniu
silny mężczyzna; w swoim utrapieniu czeka
najkorzystniejszy dzień:
Jove stacja bestii
z lodu powraca przyjemną wiosną.
Jeśli teraz wydarzy się coś złego,
nie zawsze będzie źle. Może nie ma wymówki
z dźwięczną cytrą
Phoebus ożywia muzę;
może używa łuku w lesie.
W nieszczęściu wie
pokaż odważne serce w niebezpieczeństwie
i jeśli wiatr twój statek
dmuchaj spokojnie
spuchniętą świecę podejmiesz ostrożnie.

Autor: Leandro Fernández de Moratín.

Inne interesujące wiersze

Wiersze romantyzmu.

Wiersze awangardowe.

Wiersze renesansowe.

Wiersze futuryzmu.

Wiersze klasycystyczne.

Wiersze barokowe.

Wiersze modernizmu.

Wiersze Dada.

Wiersze kubistyczne.

Bibliografia

  1. Justo Fernández López. Poezja klasycystyczna. Fabuliści. Odzyskany z hispanoteca.eu
  2. Literatura XVIII wieku. Odzyskany z Escribresneoclasicos.blogspot.com.ar
  3. Poezja klasycystyczna. Odzyskany z literatury - alagon.wikispaces.com
  4. Juan Menéndez Valdés. Odzyskany z rinconcastellano.com
  5. Oda. Odzyskany z los-poetas.com
  6. Kochająca odwaga. Odzyskany z amediavoz.com
  7. Do Dorili. Odzyskany z poemas-del-alma.com
  8. Do Arnesto. Odzyskany z wordvirtual.com
  9. List poświęcony Hortelio. Odzyskany z cervantesvirtual.com
  10. Neoklasycyzm. Odzyskany z es.wikipedia.org.

Jeszcze bez komentarzy