54 najlepszych zwrotów La Vela Puerca

2457
Philip Kelley

Zostawiam ci najlepsze frazy La Vela Puerca, Urugwajski zespół rockowy założony w 1995 roku. Jest odpowiedzialny za takie hity jak Zafar, The Cloud, Átala, Velamen, Para no verme más czy Va a escampar.

Możesz być także zainteresowany tymi zwrotami piosenek rockowych.

Bicentenario Uruguay (200 lat po bitwie pod Las Piedras) [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], za pośrednictwem Wikimedia Commons
-A teraz decydujesz, że chodzisz szczęśliwie i nawet nie wierzysz w ból! Mówisz, że czujesz się przytłoczony i nie będziesz już strzelać, obojętny na wszelkie upały. -Neutralny.

-Tak zrujnowany, daj mi, ja daję, my dajemy komu. Jeśli to nie jest złe, to będzie dobre. -Z latarnią.

-Patyki latają po niebie, a dobrzy ludzie na ziemi, przerażeni strachem, tracą serca. -Latające kije.

-Żyjemy po to, by umrzeć. Zwiąż ją, nie pozwól jej odejść, nie pozwól jej odejść, teraz czas kontynuować. Jutro nie ma powodu, dla każdej minuty, którą cieszysz się dzisiaj, że nikt nie zna tego scenariusza. -Zwiąż ją.

-Żyj więc odwagą, by czuć, że życie zabija od początku do końca. Złamane serce, nie ma radości bez bólu, a najlepszego wciąż brakuje. -I tak na żywo.

-Szukam siebie, wewnątrz siebie, gdzie się chowam. Chcę się uczyć z tej blizny i wracam do zera jako praktykant. -Uczeń.

-Nie ma wątpliwości i zrozumieli. Rozbite szklanki na podłodze. Dziś nadejdzie śmierć. A gazeta wyjdzie, mówiąc o horrorze, który się wydarzył. I że trucizna była taka, powolna, miękka, śmiercionośna. -Słoik.

-Będzie wiedział, że patrzysz na śmierć! (a więc żyj w karmie i zależnej ...). Stagger, to wszystko agonia, więc przyznaj, to nie jest moje. - Dzisiaj jest cicho.

-Jest to coś normalnie nienormalnego i nikt tego tutaj nie chce zrozumieć. Po prostu proszę, żebym już nie płakał i nawet nie chcę tego rozumieć. -Miotły.

-Rani siebie myśląc, że już przed tym uciekł, że już nigdy nie wróci, że to wszystko pomyłka. Pragnąc uciec, kładzie swoje zniszczenie na okrutnym stole, który przedstawia kapitulację. - Twoja porcja.

-Tęsknota za strzałami, znosząca wszelką przytomność. Przewracając się w stanie wirowania, karmiąc się. -Znika.

-Mój głos zdradził mnie, prawie, prawie, bez sensu. Pomyślałem, że nie, ale dałem się uwierzyć. -Księżyc Neuquén.

-Poproszę jeszcze jedno piwo, które świętuję, korsarzowi i pokochać, które na mnie czeka. -Żagiel.

-Szukam schronienia w rękach muru, który nawet mnie i mnie nie słucha, udając swoją walkę, znowu się oszukując. -Żeby mnie więcej nie widzieć.

-Kto będzie od nich żądał? Że już nie istnieją? Jeśli sprawa jest jasna i nie ma powrotu. Gdzie jest Miguel? Kto zabrał Juana? Nie wybaczą, jeśli w ich oczach się skrzyżujesz. -Podwójne ostrze.

-Jeśli nie stracisz zmysłów, nie możesz marzyć. Jeśli nie wyplujesz swojej demencji, nie możesz zejść. Jeśli nie może znaleźć sposobu, zniszczy siebie. Jeśli nie trafi na twój wieszak, chcesz umrzeć. -On mówi.

-W zamyśleniu poświęcił się marzeniu, przypominaniu sobie, kim był, przeciwstawianiu się brutalnej przyszłości, z jedną ręką przed, a drugą z tyłu. -Bachus.

-Nie ma nic bardziej naturalnego, niż czasami nic nie rozumiejąc, nawet sekundę później, pozwalając im przytulić się i pocieszać w Twoim spojrzeniu. -Południe zachodu słońca.

-Bardzo trudno jest uwolnić go bez uprzedniego złapania, a to nie czyni cię wyjątkowym. Co zamierzasz dać, jeśli nie przyjdzie ci do głowy wstać, to się załamać lub zamknąć. -Zaprzeczać.

-Odważny człowiek serca, dał ci go do budowy. I szczęśliwy, że wyszedł, nie wiedząc, jak iść. -Dłoń.

-Nie pal się, już trochę krzyczę i nie chcę stracić swojej reputacji. Wiesz już, że mam reputację wariata, aw tej okolicy śpiewają inną piosenkę. -Krab pospolity.

-Mówią, że są prawdziwe i że są czystą chorobą. Będziesz mógł pomyśleć, kim jesteś, co zrobiłeś. -Grając jak światło.

-A życie leży obok mnie, a wraz z nim zaczynam umierać. A teraz śnię i odchodzę od wszystkich rzeczy, które umiałem cierpieć i czuć. Ja i mój ogród. Ja i twój ogród. -W stanie zawieszenia.

-Teoria zamienia się w zamęt i zawsze byłem tym, czym byłem. Wiesz, nie trać czasu, możesz kontynuować. -Teoria.

-Wyszedł jako bojownik w czasie zamieszek, myślał, że tak właśnie jest bycie bohaterem. Walczył zębami, pazurami i sercem, ale nigdy nie mógł się wydostać. -Prorok.

-Ma wszystko, czego potrzebujesz dzisiaj, a niemowlęta łamią swoje dusze na więcej. Urzeka cię, pokazując swojego boga, który nie jest twój, ale gra dla obu. -Pan.

-Wtedy walczymy bez walki, wygrywamy bez wygrywania. Przegraliśmy bez przegranej, a teraz mam prawdę, że mnie już nie ma, jeśli ona nie chce być, albo wrócić. -Wiem, gdzie chcę iść.

-Rozumiem, że moja piosenka nie chce mnie już leczyć. Czy to możliwe, że niektórzy go lubią, a on mnie nie wpuści? Ktoś zaprosił mnie do życia, ale nadal czułam się samotna. -Uzdrowić.

-Nie wyobrażam sobie bólu u innych, kupuję powietrze, a jeśli jest czyste, płacę znacznie więcej. Nie będę tolerował tego, że już nie mają wiary, że opuszczają ramiona, że ​​nie ma jasności. -Zafar.

-Będziemy walczyć, bracie ubóstwa, żeby kapitał nie uderzał ci do głowy. Jak rzeki, które spływają po górach, zejdę z rękami pełnymi kamieni. -Matka odporność.

-Zmierzch mojego dnia, powód mojej radości. Jesteś miodem mojego istnienia, uzbrojony w cierpliwość. Nakarm moje szaleństwo, W końcu wiesz, jesteś prawie wszystkim. -Większość.

-Wiesz, czego chcesz, zamierzasz to zasiać. Zjednoczeni korzenie w burzy, wyrosły z dołu, już nie czekają. Dziś jest dzień, nadeszły żniwa. -Czarny i czerwony.

-Odmawiam śmierci na drodze ani pracy dla policji. Ani chodząca historia, ani traza chodzić, aby móc wypełnić mój brzuch. -Zatrzymaj się dzisiaj.

-Chmura chce uciec z ołowianego nieba. A kwiaty chcą tańczyć na mokrej podłodze. Dziś słońce chce oświetlić ten świat w ciemności. A teraz rozlegnie się grzmot, że stracił cierpliwość. -Clearblack.

-Pomyśl ze spuszczoną głową, od kiedy to była talia. Super usta z mojej okolicy i nie tylko, a teraz nie obsesja biedaka. Ma kopalnie, ma miedź i nigdy więcej nie chce ze mną rozmawiać. -Piotr.

-Boję się zapomnienia, a niepokój mnie zabija. W tym czasie żyj tym, co nie jest dane. -Oniemiały.

-Bardzo nieszczęśnik zbiera swoją zarazę, mam na to ochotę i daję mu bezwstyd. I powtórzę: zamknij się, proszę. -Wczesny bulion.

-Strach, który dręczył, zniknął bez ostrzeżenia. I czasu do stracenia, nie mam więcej. Otwierając okno, zawsze znowu oddycham. Dzisiaj będę oddychać. -Bez ostrzeżenia.

-Zobaczysz? Jakże jestem zagubiony, jeśli nie ma cię ze mną. Później, jak będę płakać, gdy wejdzie w zapomnienie. I nie wiem, ale coś się zmieniło, kiedy było mi zimno. Być może była to kropla miłości, która wypolerowała przeznaczenie. -Zobaczysz?

-Rzucam się na ziemię i nie chcę się zatrzymywać. A jeśli przestanę, będzie to start. Wychodzę z domu, myślę, że wybuchnę. Pozostawia mnie w locie i chcę od tego uciec. -Wiązać.

-Ale jest coś i martwi mnie to, to twoje metalowe oczy. Nie płaczą i nie błyszczą, brakuje mi ich delikatności..

-Wiesz, że dzięki zwierzęcemu instynktowi jest wiele bestii do oswojenia. Dlatego umierają na stojąco. Wiatr rzuca jego cokołem, na którym wiedział, jak ugasić pragnienie. Tyle niesubordynacji nie wytrzyma. -Pełne magii.

-Dzisiaj załóżmy, co się stanie, czy to na dobre, czy na złe. A nawet jeśli straci to, co ma, ugryzie, żeby się trzymać. -To się ukryje.

-Ból pozostania przy życiu, który jest dobrą rzeczą w bólu, a także przyjemność z wygrywania i przegrywania, gdy wszystko wydaje się schrzanione, jest wtedy, gdy musisz to położyć. -Jose wiedział.

-Tylko raz, gdy mógł się oprzeć chęci istnienia, udało mu się wyśmiewać zdrowy rozsądek i rzeczy, które nie umieją umrzeć. -Kruchy.

-Moja piosenka jest zawsze taka sama, chodząc po świątyni. Omów, co jest niesprawiedliwe, zniszcz, a potem się narodz. -Nad świątynią.

-Nie pomaga mi to apatia, którą zaczynam ciągnąć. To śmiech od mojego diabła, który chce zabłysnąć. -Mój diabeł.

-Nie ma odwrotu. Wiem, że dzisiaj spróbujesz zostawić tu swój niepokój. Zniszcz, co może cię sparaliżować, zostaw to. -Rewanż.

-Dbasz tylko o to, co chcesz zobaczyć, twój świat jest zredukowany do tego, w co grasz i czego nie widzisz, że z tego popieprzonego świata wydobywa się już ropa, a ty jesteś szorowany wewnątrz i na zewnątrz. -Bąbelki.

-Świat obraca się bez współczucia, trzęsienia ziemi i eksplozji. Umieram. Jak ciężko wiem, kim jestem, między chmurą iluzji. Nie widzę. -Chmura.

-Boski staruszku, dokąd idziesz? Wiem dobrze, że nie chcesz oglądać się za siebie, gorzki koniec pozostaje dziś tylko chudym psem, a spód wina na rozgrzewkę. -Stary.

-Co myślę o jego głosie, jego nędzy, jego okropnym świecie. W nadziei, że już nie istnieje i pozostawia innych w spokoju. -Myśleć.

-Tym razem zmienię przepis i zmienię nastrój, że noc się oddala, ale nie ma słońca. Patrzę z ukosa na liście, które już widzę, i kwiaty, które zamierzasz dać, i cieszę się, że będę musiał palić. -Moje nasienie.

-Zacząłem szukać, zrozumiałem, że wszystko do dzisiaj było najlepszą rzeczą, jakiej próbowałem. Rzeźbienie, szycie, tkanina, która w końcu jest tym, czym się jest. -Pieśń dla jednego.


Jeszcze bez komentarzy