71 najlepszych zwrotów Gustavo Cerati

2034
Egbert Haynes
71 najlepszych zwrotów Gustavo Cerati

Zostawiam ci najlepsze zwroty z Gustavo Cerati, jeden z najważniejszych przedstawicieli rocka latynoamerykańskiego. Był głównym wokalistą, gitarzystą i kompozytorem Soda Stereo, jednego z najważniejszych zespołów Ameryki Łacińskiej, pochodzącego z Argentyny..

Mogą Cię również zainteresować te frazy z Soda Stereo.

Camilo Rueda López [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], źródło Wikimedia Commons

-Za dużo nie ma co robić, jestem romantyczny i pełen stereotypów. Bez mojego kamuflażu oddałem się Tobie jak ja. -Kamuflaż.

-Eksplozje w twoich oczach, dziury w ziemi i głęboka zieleń morza. Coś wisi w powietrzu, nieskończona ilość szczegółów i chcę, żeby to trwało wiecznie. -Żółta miłość.

-Zawsze fajnie było biegać, zostawić ten świat za sobą. Dziś atmosfera ściska jej stopy, jest moją księżycową dziewczyną. -Lisa.

-Jeśli jesteś ukryty, skąd mam wiedzieć, kim jesteś? Kochasz mnie w ciemności, śpisz owinięty sieciami. -Oznaki.

-Koniec kochania, czucia się bardziej żywym. Koniec morza to to samo, życie. -Żywy.

-Żałuję, że nie mam w tobie energii, by zerwać łańcuchy. Gdy chodnik pęka wraz ze słońcem i wierna ziemia kiełkuje. -Nadąsany.

-To kaprys zachodu słońca. Kiedy zapadnie noc, polecę samolotem. Jeśli wątpliwość to przeszłość. Teraz jest nigdy, wszystko jest niczym, jeśli nie spocznę w Twoim spojrzeniu. -Teraz nigdy.

-Dziewczyno z wczorajszymi oczami, ja też wiem, że czujesz. Dziwne uczucie braku przynależności do tego świata, jak w transie. -Średni.

-Zabija mnie to, że nie wiem, gdzie jesteś i co robić. Dzisiaj wybrałem twój numer, żeby usłyszeć twój głos. -Wieża z kości słoniowej.

-Życie trwa skok, pobyt, pewna śmierć. To był ten moment, a ty go spieprzyłeś. Boisz się go tak bardzo, że w końcu to się dzieje. -To w końcu się dzieje.

-Chyba masz zamiar, chcesz iść na górę, aby mnie zobaczyć, ale dzisiaj nie jestem już sobą. Pewnej nocy wrzuciłem cię do morza płonącej lawy, ale dziś nie jestem już sobą. -Dziś nie jestem już sobą.

-Podświetlane ciała kierowane krzyżem południowym. We wnętrzu wulkanu palimy się z pasją minerałów. Nikt nie wiedział, co się z nami stało, a teraz jesteśmy kosmicznym pyłem. -Konwój.

-Kocham twoją jasność, czytam twoją nagość. Kiedy myślisz o morzu, myślę o tobie w ten sam sposób. -Inna skóra.

-Wydajesz się chwiejny i chciałbym być bliżej. Noc przebiega przeze mnie. -Piękny.

-Moją pasją do przyszłości jest wieczność. Nie mów mi o niejasnych nadziejach, gonię za rzeczywistością. -Możliwe rzeczy.

-Proponuję, abyśmy byli czujni na zawsze, rozproszeni fantazjami. To, czego chciałeś, nie ma końca. -Dusza.

-W ciągu pierwszych 3 minut historia została napisana. Dokładnie wszystko się dzieje tu i teraz. -Tu i teraz.

-Tony nic nie ważą, kiedy po prostu unosisz się na wodzie bez zastanowienia. Przez twój kanał, rzekę Babel, czyste wody są głębokie. -River Babel.

-Żadne oszustwo nie uszczęśliwia. To szczęśliwszy omen. To nie jest wynalazek dla zabicia czasu. Nie ma artefaktu, który byłby wizjonerski. -Artefakt.

-Stworzyłem cię, jak wielkiego wynalazcę. Zawsze chciałeś wiedzieć, adres do zwrotu. Na początku był to spacer niemoralny. -Immoral spacer.

-Przede mną zawodzi przyszłość, zapada ciemność. Z coraz większego niepokoju po prostu pozwalam ci upaść. Nic nie mogę teraz zrobić. -Przynieś mi noc.

-Czekanie mnie wyczerpało, nic o tobie nie wiem, tak wiele we mnie zostawiłaś. Położyłem się w płomieniach i powoli degradując wiedziałem, że cię straciłem. -Przestępstwo.

-Bez ogródek wyznałeś mi miłość, niech niewinność nas ochroni teraz, gdy wszystko jest bardziej perwersyjne. Dla mojej głowy już prosili o nagrodę, ale nie ma ceny za kradzież twojego serca. -Kocham bez ogródek.

-Ciesz się, zatracaj się bardziej, pozwól ziemi drżeć i wszystkim stereotypom. Brzmi jak wiatr i postanowiłem wymazać czas. Jestem swoim własnym ołtarzem. -Ołtarz.

-Blisko nowego końca, tabu, ognia i bólu. Dżungla otworzyła się u moich stóp i dzięki tobie miałem odwagę iść dalej. -Tabu.

-Wszechświat wpada w kroplę, kiedy wyginasz swoje ciało. Mój język muska twoją głęboką sprężynę. Sok księżycowy, który mi dałeś, idę po więcej. -Sok z księżyca.

-Powoli idziemy na spotkanie, czas to piasek w moich rękach. Wiem po twoich ocenach, jak bardzo kochałeś, bardziej niż obiecałeś. -Jezioro na niebie.

-Zaciskam pięść, być może po to, żeby nie widzieć mojej pustej dłoni. Gdybym mógł ci powiedzieć w inny sposób, zrobiłbym to. Już cię nie puszczam, już nie pozwalam ci odejść. To zachwyt nieświadomości, kochanie. -Zachwyt.

-Czuję, jak mijają dni i idę dalej, ciągnąc się do krwi. Po melodii myślę, że sprawiłem, że jesteś taki mój, że na chwilę o tobie zapomniałem. -Trakcja krwi.

- Chcę mieć dom, chcę hangar i wieżę startową. Dziś nasza wieś to cały świat i to nie jest zwykły pretekst. -Dom.

-Głupota zwycięża w tej grze. Wiem, że mówisz prawdę. Znam ją, znam cię i nie wierzę ci. -Nie wierzę ci.

-To gatunek, który nas łączy, salto. Aby życie toczyło się dalej w wielu sumach przyjemności. I niech trwa tak długo, jak trwa rzeczywistość, i niech trwa tak długo, jak trwa fikcja. -Gatunki.

-Znam cię z innego życia, dziś wyjdziesz przez okno jak sztylet przedzierający się przez ciemność. Jeśli cię wezmę, to ty weź mnie bez słowa, po prostu dotykając. -Zabieram cię, żebyś mnie zabrał.

-To niemowlę z bombą zegarową, ta sama rzecz, która nas łączy dzisiaj, dezintegruje nas, dezintegruje. W scenerii czekania jeszcze jedna iskra i tak zaczyna się ogień. -Bomba zegarowa.

-Mogę się mylić, wszystko mam przed sobą. Nigdy nie czułam się tak dobrze, podróżuję bez ruchu. Kosmiczni chłopcy, bawią się na moim podwórku. Będą mierzyć szansę wiatrem, naturalną siłą. -Naturalna siła.

-Avenida Alcorta, blizna, dziś wróciłem zmęczony rozmową o sobie. Nie wiem, nie wiem, gdzie jesteś. Wiem, już tu dotarłem i bardzo za tobą tęsknię. -Av. Alcorta.

-Nad słońcem, pod odbiciem. Zobacz, jak eksploduje moja dusza, już tu jesteś. A krok, który podjęliśmy, to przyczyna i skutek. -Most.

-Powoli idziemy na spotkanie, czas to piasek w moich rękach. Wiem po twoich ocenach, ile zostało ci, by zapomnieć o tym, co zrobiłeś. Poczuj coś, czego nigdy nie czułeś. -Jezioro na niebie.

-Krzyżowa miłość, trzymam kciuki. Dziękuję za przybycie, dzięki za przybycie. Pomiędzy nimi powstał uroczy most. -Most.

-Głowa Meduzy, jej usta są niewidoczne. Jest umocowany na twojej siatkówce, uwodzi na tysiące sposobów. Kiedy nie kochasz, kupujesz i to prawda! -Głowa meduzy.

-Oboje westchnęli tak samo, a dziś są częścią deszczu. Nie popełnij błędu, uraza jest bezużyteczna, są to spazmy po pożegnaniu. -Do widzenia.

-Piosenka ulgowa. Earthship, podążam za twoim głosem. Tańczę z iluzji, ciepłego snu dla nas obojga. -Korzeń.

-Tak wiele podobieństw, jesteś zahipnotyzowany. I dla tego spojrzenia w niebo zmieniam wszystko, co widziałem. Ach, znasz mnie jak nikt. Ach, przypominasz mi wszystko, czym jestem. -Sygnały świetlne.

-Z jakiej katastrofy zostałem uratowany, w odpowiednim czasie odpuściłem. I w sekundę znalazłem się, kochanie, na twojej orbicie ekstatycznej, och. -Katastrofa.

-Wulgarne słowa z twoich czystych ust. Cała moja słodycz wisi nad tobą. Uwielbiam cię tak zostawiać. Uwielbiam tak przebywać. -Uwielbiam cię tak zostawiać.

-Cztery żywioły wytwarzają wiatr. Pięć gwiazdek, ta, którą wolę. Sześć to ukryty diabeł. W wątku, w wątku czasu. -Liczbowy.

-Kiedy nie ma już nic więcej do powiedzenia, staję się jednym z dymem. Wyczuwając powód tego wszystkiego, co zdecydowało. Czas się rozciąga (…) i zapominam jak Ty. A po sferze wędrujemy obojętnie wobec pozostawionej przez nią przestrzeni (…). Historia bez końca. -Ptyś.

-Deszcz pada, zmienia krajobrazy dymu i wiatru. Usuwam starą mapę katastrof, nasze pocałunki brzmią zgodnie z prawdą (…). Podążałem za najbardziej żarłoczną gwiazdą, nigdy nie zaprowadziło mnie to tak daleko. Dlaczego wierzyć w przypadek? Urodziłem się do tego. - Urodziłem się do tego.

-Schodzą, a dzień jest ciepły bez słońca. Schodzą, noc skrywa twój głos. A także, jeśli chcesz słońca, powoli możesz też znaleźć Księżyc.

-Szybka zdrada i uwolniliśmy się od miłości. Może o to prosiłem. -Przestępstwo.

-Dziś zróbmy wyjątek od łamania zasad. Tyle głodu bez satysfakcji, satysfakcji. Dziś zróbmy wyjątek, jakim jest rozciąganie liny. A to trwałe jest lepsze niż spalanie. -Wyjątek.

-Przyszłość rozbija się przede mną, rozpala ciemność niepokoju. Coraz bardziej po prostu pozwalam sobie upaść, nic nie mogę zrobić, to samo. -Przynieś mi noc.

-Tak bardzo prosiłeś, aby zachować ten moment przyjemności, zanim będzie za późno. Powraca to samo uczucie, ta piosenka została już napisana w najdrobniejszych szczegółach. -Deja vu.

-Moje serce zawiodło, odkąd odeszło, jego czasownik żyje w moim ciele. I mówię prawdę jako kłamstwo. Niczyja wina, tylko moja. -Mięso Verb.

-Bezużyteczny fatalizm ignorujący lęki, nie mogę uwierzyć, że możemy być przyjaciółmi. Albo życie będzie jeszcze zimniejsze, a duch nie będzie mógł spać. -Duch.

-Twój głos w wiadomości prosi, abym z tobą porozmawiał, ale zanim mnie usłyszysz, może być już za późno. Więc do zobaczenia, rozłączam się i do zobaczenia. Łatwo mi o tym zapomnieć. -Wybaczanie jest boskie.

-Hej, hej, hej, na twojej łasce. Historie o soli znów pozostawiają mnie na łasce. Weź dawkę i lewituj, przywiązany do twojego nieświadomego piękna, które kołysze mojego ducha i wisi. -Na twoją łaskę.

-Hej, błagam cię, zderz się z tobą, gotuj powoli jak Ikar w słońcu. Odkąd cię kochałem, twoja blizna nigdy nie została ze mnie wymazana. -Twoja blizna na mnie.

-Wszystko zaczęło się w pokoju, o którym zapomniałem. Dotyk jedwabiu obudził ją przed oknem. Zaczęliśmy grać, żeby powiedzieć sobie prawdę, której poznanie jest najbardziej mylące. -Oszukać.

-Sztuczna tęcza, martwa natura. Myślę, że jest bardzo blisko. Powinien wzrosnąć, ponieważ echo się powtórzy. Widzę to tutaj, nigdy nie zostało utracone. -Martwa natura.

-Nie wystarczy improwizować, policzek dziecka jest częścią zabawy. Teraz zobaczymy Twój program w pokoju hotelowym, z widokiem na morze. Czytaj z moich ust karaoke, jak przekonuje mnie król. -Karaoke.

-Kaktus zmiękcza moje pąki skórą, ma sto lat, kwitnie tylko raz. (…) I ma truciznę bardziej gorzką niż żółć, wzywając cię, stanę się miodem. -Kaktus.

-Błyszczące rzeczy zawsze pojawiają się nagle, jak geometria kwiatu. To jest słowo, zanim uwolnią je twoje usta. Bez tajemnic nie ma miłości. -Magia.

-Widziałem Lucy, kiedy weszła do pokoju, przestrzeń zakrzywiona. Widzieliśmy światła i metronom Boga, zawiesiliśmy czas. -Widziałem Lucy.

-W drodze do odkupienia światło nie przestaje pulsować. Wierzę w miłość, ponieważ nigdy nie jestem usatysfakcjonowany. To moje dzikie serce, które przybywa w samą porę. Przybądź na czas. -Naciśnij.

-Nie ma już nic więcej do zrobienia, jesteś swoją własną pomocą. A teraz idź i żyj, zawsze kochałem twoje szaleństwo. -Twoje szaleństwo.

-Wszystko się poruszyło i lepiej nie ruszać się. Wkrótce wzejdzie słońce i naprawimy pewne szkody. Jestem uparty, ale tu zostaję. Atrament nie wysechł i słowami powiedziałem wiele rzeczy, ale w głębi duszy jest jeszcze tyle do powiedzenia. -Zostaję tutaj.

-Kompas światła, latarnia morska rysująca się w morzu. Po niebieskim pocałunku piana zamienia się w sól, syreny i koniki morskie oczarują nas swoją piosenką. -Sól.

-Za to, co znalazłem w twoich oczach, za to, co straciłem w walce. Znajomość drugiej połowy jest niewielka, zrozumienie, że samo bycie jest czystsze. -Żywy.

-Zobaczmy, zobaczmy, czy to się wyjaśni. Mówiłem o tobie, o moich niepokojach. Od dnia, w którym narodził się w twoich ustach, z nowej burzy, która wybucha. -Sudastada.

-Jesteś bezpośrednią drogą do mojej zagłady. Wiem, że nie wybieram się do dobrego portu ani nie znajduję zbawienia, a żegluję po morzach szaleństwa bez oporu. -To tylko złudzenie.

-Tego słonecznego popołudnia zacząłem patrzeć na twoją pocztówkę pod promieniem światła. Jedno zdanie trwało do zmroku, pamiętaj, że to piękne miejsce. -Inna skóra.


Jeszcze bez komentarzy