Zostawiam ci listę najlepsze frazy Romeo i Julii, Dzieło wybitnego XVI-wiecznego angielskiego dramatopisarza i pisarza Williama Szekspira. Ta sztuka opowiada tragiczną historię dwojga nastolatków z Werony, którzy należą do wrogich rodzin, Montagues i Capulets..
Po spotkaniu zakochują się i pośpiesznie się pobierają. Ci, widząc nieuchronne rozstanie z powodu różnych komplikacji, wolą popełnić samobójstwo, aby „podążać za drugim” w innym życiu. Mogą Cię również zainteresować te zwroty Williama Szekspira lub te z filmów romantycznych.
-Nie ma sensu szukać kogoś, kto nie chce być znaleziony. -Benvolio.
-Czy wiedziałem, czym jest miłość? Oczy, zaprzeczaj, bo do tej pory nigdy nie widziałem piękna. -Romeo.
-Dlaczego miłość z zawiązanymi oczami może narzucać swoje pragnienia, będąc ślepymi? -Romeo.
-U mężczyzn nie ma lojalności, wierności ani uczciwości. Wszyscy są krzywdzeni, podstępni, przewrotni i fałszywi. -Kochanka.
-Ach, lojalny aptekarzu, twoje narkotyki są szybkie! Pocałunkiem umieram. -Romeo.
-Moim jedynym wrogiem jest twoje imię. Jesteś sobą, nawet jeśli jesteś Montague. -Julia.
-Młoda miłość jest tylko w oczach, a nie w sercu. -Fray Lorenzo.
-Czy wiedziałem, czym jest miłość? Oczy nie przysięgają, bo nigdy nie widziałem takiego piękna. -Romeo.
-Oczy zostały stworzone, aby widzieć: niech widzą. Nie zamierzam się przeprowadzać dla nikogo. -Mercutio.
-Za wcześnie cię widziałem, nie znając cię, i za późno cię spotkałem. -Julia.
-Miłość biegnie do miłości, gdy dziecko ucieka z książki i jak dziecko, które idzie na zajęcia, wycofuje się zasmucone -Romeo.
-Jeśli miłość jest ślepa, nie może uderzyć. -Mercutio.
-To dobre trochę trwa. -Benvolio.
-Naucz mnie zapomnieć o myśleniu. -Romeo.
-Nazwijcie mnie miłością, a ponownie dam chrzest: od dziś już nigdy nie będę Romeo. -Romeo.
-Jeśli miłość cię znęca, potraktuj ją sam: jeśli jest przybita, przybijasz ją i zatapiasz. -Mercutio.
-Śmierć, która ukradła miód z twoich ust, nie ma władzy nad twoim pięknem. -Romeo.
-Śmierć to koniec wszystkiego. -Kochanka.
-Śmieje się z ran, które ich nie odniosły. -Romeo.
-Kim jesteś, że ukrywasz się w nocy, że włamujesz się do moich myśli? -Julia.
-Nie mogę być dumny z tego, czego nienawidzę, ale doceniam, że zostało to zrobione z miłości. -Julia.
-Dusza ludzka ma do wniknięcia wielkie tajemnice i wielkie pytania do przedyskutowania, gdy jest sama. -Romeo.
-Delikatna miłość? Nie, jest twardy, szorstki i agresywny, ostry jak głóg - Romeo.
-Miłość to unosząca się chmura podtrzymywana westchnieniem. -Romeo.
-Skrzecząca gęś nie gryzie. -Romeo.
-Tutaj leży Juliet, a jej piękno zamienia panteon w promienną komnatę audiencyjną. -Romeo.
-Nie ma kamiennej bariery dla miłości, a ponieważ miłość zawsze stara się robić wszystko, co w jej mocy, Twoja nie może nic przeciwko mnie zrobić. -Romeo.
-Byliście drogą do mojego łóżka, ale ja, dziewica, muszę umrzeć jako dziewica wdowa. Więc chodź. Chodź, pani. Idę do łoża zaślubin, śmierć odbiera moje dziewictwo. -Julia.
-Wraz z powiewem lata ten kochający pączek może dać piękny kwiat, gdy znów się spotkamy. -Julia.
-Konieczne jest, abym słyszał od Ciebie o każdej porze dnia, ponieważ każda godzina Twojej nieobecności to więcej niż jeden dzień. -Julia.
-Święty Franciszku, pomóż mi! Na ile grobów natknąłem się dziś wieczorem? -Fray Lorenzo.
-Ach, ona jest moją panią, ona jest moją miłością! Chciałabym wiedzieć! Porusza ustami, ale nic nie mówi. To nie ma znaczenia: ich oczy mówią; Odpowiem im. -Romeo.
-Uczucie, jeśli nie jest przytłoczone ozdobą, szczyci się swoją prawdziwością, a nie ozdobą. -Julia.
-Moja miłość zrodziła się z mojej jedynej nienawiści! Wkrótce go zobaczyłem, a później go znam. Fatalne narodziny miłości nastąpią, jeśli będę musiał kochać najgorszego wroga. -Julia.
-Ach, Romeo, Romeo! Dlaczego jesteś Romeo? Odrzuć swojego ojca i odrzuć swoje imię, albo przysięgnij mi swoją miłość, a nigdy nie będę Kapuletem. -Julia.
-Nie przeklinaj. Chociaż jesteś moją radością, nie cieszę się z naszej dzisiejszej umowy: zbyt gwałtowna, lekkomyślna, nagła, jak błyskawica, która ustaje, zanim mogę ją nazwać. -Julia.
-Ukochana, która wypełnia moją pierś, to piękna córka wielkiego Kapuleta. Dałem jej moją duszę, a ona jej swoją; jesteśmy już zjednoczeni, z wyjątkiem tego, co jednoczy Twój sakrament. -Romeo.
-Oczy, spójrz ostatni raz! Ramiona, przytulcie się ostatni raz! A usta, drzwi oddechu, pieczętują pocałunkiem wieczną umowę z chciwą Śmiercią! -Romeo.
-Eksploduj, moje serce, mój biedny bankrut! Oczy, do więzienia, nie widzą wolności! Wstrętne błoto, wróć na ziemię, zgiń i dołącz do Romea na łożu śmierci! -Julia.
-Przyjdź, delikatna noc, noc delikatna i ponura, daj mi mojego Romeo, a kiedy umrę, pociąć go na tysiąc maleńkich gwiazd. -Julia.
-Jak słodko brzmią w nocy głosy kochanków, jak delikatna muzyka w uszach! -Romeo.
-Nie jestem pilotem, ale nawet gdybyś był daleko, na najodleglejszym brzegu najbardziej odległych mórz, popłynąłbym za skarbem takim jak ty. -Romeo.
-Jeśli ryba żyje w morzu, jest też doskonałość we wszystkim, co piękne, co zawiera piękno: są książki z chwałą, ponieważ ich piękne tło jest dobrze zamknięte z rozmachem. -Mrs Capulet.
-Romeo, Romeo, Mercutio nie żyje! Jego dzielna dusza, która będąc tak młodą, gardziła ziemią, wstąpiła do nieba. -Benvolio.
-Ach, kto był rękawicą tej dłoni, która dotykała jego policzka! -Romeo.
-Moje uszy ledwie wyssały z twoich ust sto słów, a już cię znam po twoim głosie. Czy nie jesteś Romeo, a także Montague? -Julia.
-Cóż za wężowa dusza w jej kwiecistej twarzy! Kiedy smok utrzymywał tak piękną jaskinię? Piękny tyran, anielski demon! Kruk z gołębimi piórami, wilcza jagnię! -Julia.
-Czym do diabła jesteś, żeby mnie dręczyć? To tortury godne piekła. Czy Romeo został zabity? -Julia.
-Nazywa się Romeo i jest Montague: jedynym synem twojego wielkiego wroga. -Kochanka.
-Niech sen pozostanie w twoich oczach, spokój w twoim umyśle! Kto był snem i spokojem, na taki odpoczynek! -Romeo.
-Szczęśliwy sztylet, schowam cię. Zardzewiej na mnie i pozwól mi umrzeć. -Julia.
-A co jeśli, kiedy jestem w panteonie, obudzę się, zanim Romeo przyjdzie, aby mnie uratować? Drżę, gdy o tym myślę. -Julia.
-Jeśli moją niegodną ręką zbezcześciłem twój święty wizerunek, grzeszę tylko w tym: moje usta, zawstydzony pielgrzymie, złagodzą kontakt pocałunkiem. -Romeo.
-Płaszcz nocy ukryje mnie przed nimi, dopóki zechcesz, żebym tu był. Lepiej, żeby moje życie skończyło się z powodu jego nienawiści, niż przedłużyła śmierć bez waszej miłości. -Julia.
-Ach, dobranoc! Wychodzenie to taki słodki wstyd, że powiem dobranoc do świtu. -Julia.
-Tutaj, tutaj zostanę z robakami, twoimi sługami. Ach, tutaj poddam się wieczności i zrzucę jarzmo niekorzystnych gwiazd z tego zmęczonego ciała. -Romeo.
-Co to jest? Fiolka w dłoni mojej ukochanej? Trucizna była jego przedwczesnym końcem. Ach, samolubny! Czy pijesz to wszystko, nie zostawiając mi ani kropli, aby pomóc mi podążać za tobą? -Julia.
-Jakie światło świeci to okno? To wschód i Julia - słońce. Wyjdź, piękne słońce, i zabij zawistny księżyc, który jest chory i blady ze smutku, ponieważ wy, którzy jej służycie, jesteście piękniejsi. -Romeo.
-Ach, szukaj go! Daj ten pierścionek mojemu właścicielowi i powiedz mu, że chcę jego ostatniego pożegnania. -Julia.
-Bycie tak ostrożnym wobec tego piękna nie zasługuje na niebo, ponieważ sprawia, że jestem zdesperowany. Przysiągł, że nie będzie kochał, a jego przysięga złożona temu, kto ci powie, sprawia, że żyje on martwy. -Romeo.
-Jak mam iść dalej, jeśli moja miłość jest tutaj? Wróć, smutne błoto, i poszukaj swojego centrum - Romeo.
-Ostrożnie i powoli. Kto biegnie, potyka się. -Fray Lorenzo.
-O mój! Czyja to krew plami kamienie przy wejściu do grobu? Co ta krwawa i pozbawiona właściciela broń robi obok tego miejsca pokoju? Romeo! Jak blady! -Julia.
-Chodź, pani. Kim jest ten dżentelmen? […] Zapytaj, kto to jest. Jeśli ma już żonę, grób byłby moim łóżkiem ślubnym. -Julia.
-Gwałtowna radość kończy się gwałtownie i ginie w ekstazie jak ogień i proch strzelniczy, które po zjednoczeniu eksplodują. Najsłodszy miód rozkoszuje się czystą przyjemnością, a po spróbowaniu zabija apetyt. -Fray Lorenzo.
-Mój mąż jest na ziemi; moja przysięga w niebie. Jak może powrócić na ziemię, jeśli opuszczając ziemię, mój mąż nie przyśle go do mnie z nieba? -Julia.
-Ach! W twoich oczach jest więcej niebezpieczeństwa niż w dwudziestu jego mieczach. Spójrz na mnie słodko i jestem bezpieczny od twojej wrogości. -Romeo.
-Nie przysięgaj na Księżyc, tę zmienność, która zmienia się co miesiąc w swojej sferze, aby twoja miłość nie była tak zmienna. -Julia.
-Moja hojność jest ogromna jak morze, moja miłość, tak głęboka; im więcej ci daję, tym więcej mam, ponieważ obie są nieskończone. -Julia.
-To męka, a nie litość. Niebo jest tam, gdzie jest Juliet, a kot, pies, mysz i najbardziej nieszczęśliwe zwierzę są na niebie i mogą ją zobaczyć. Romeo, nie. -Romeo.
-Kochankowie mogą chodzić nie spadając na nici pająków, które unoszą się w psotnym letnim powietrzu; oto jak łagodna jest iluzja. -Fray Lorenzo.
-Jeśli mnie kochasz, powiedz mi w dobrej wierze. Albo, jeśli myślisz, że jestem taki łatwy, zrobię się szorstki i dziwny i powiem „nie”, o ile sprawisz, że się zakocham i nie bardziej niż ty. -Julia.
-Ukrywa przede mną płaszcz nocy, a jeśli mnie nie kochasz, pozwól im mnie znaleźć: lepiej, żeby moje życie skończyło się z powodu jego nienawiści, niż zobaczyć, jak czołga się bez twojej miłości. -Romeo.
Jeszcze bez komentarzy