Plik Wiersze modernizmu Są to kompozycje wykorzystujące zasoby literackie typowe dla poezji, wpisane w ruch literacki Modernizm. Niektórzy z jego najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli to José Martí, Amado Nervo, Ernesto Noboa czy Eduardo Marquina.
Modernizm był ruchem literackim, który pojawił się między końcem XIX a początkiem XX wieku i jako pierwszy pojawił się w Ameryce i rozprzestrzenił się na Europę, w dużej mierze wyjaśniony przez ruchy niepodległościowe, które pojawiły się na kontynencie w tamtych latach..
W modernizmie wiodącą rolę odegrała poezja, dzięki której można było wyrazić nowe, kosmopolityczne idee i trendy twórcze, które gardziły wytycznymi realizmu i naturalizmu..
Modernizm był wówczas nurtem literackim naznaczonym buntem, innowacjami i duchem wolności.
Wielki stado wron plami na lazurowy błękit.
Tysiącletni oddech przynosi ślady zarazy.
Na Dalekim Wschodzie morduje się mężczyzn.
Czy narodził się apokaliptyczny Antychryst?
Wróżby były znane i widziano cuda
a powrót Chrystusa wydaje się bliski.
Ziemia jest w ciąży z tak głębokim bólem
że marzyciel, medytacyjny imperialny,
cierpieć z bólu serca świata.
Kaci ideałów nawiedzili ziemię,
w studni cienia zamknięta jest ludzkość
z niegrzecznymi molosami nienawiści i wojny.
O Panie Jezu Chryste! dlaczego bierzesz, na co czekasz
by wyciągnąć rękę światła na bestie
i spraw, by Twoje boskie flagi świeciły w słońcu!
Nagle powstaje i wylewa esencję życia
o tak wielu szalonych, smutnych lub zatwardziałych duszach,
co za miłośnik ciemności, o której zapomina twoja słodka zorza polarna.
Przyjdź Panie, aby stać się chwałą.
Przyjdź z drżącymi gwiazdami i kataklizmiczną grozą,
przyjdź, przynieś miłość i pokój nad przepaścią.
I twój biały koń, na którego spojrzał wizjoner,
dzieje się. I boskie, niezwykłe dźwięki klarowania.
Moje serce będzie żarem twojej kadzielnicy.
Rubén Darío (Nikaragua)
Pani, miłość jest gwałtowna,
i kiedy nas przemienia
ta myśl nas rozpala
Szaleństwo.
Nie proś moich ramion o pokój
że mają twoich więźniów:
moje uściski są wojną
a moje pocałunki są z ognia;
i byłaby to daremna próba
zaciemniając mój umysł
jeśli ta myśl mnie podnieca
Szaleństwo.
Jasny jest mój umysł
płomieni miłości, pani,
jako sklep dnia
lub pałac zorzy polarnej.
I zapach twojej maści
moje szczęście cię ściga,
i to rozpala moją myśl
Szaleństwo.
Moja radość, twoje podniebienie
bogata koncepcja plastra miodu,
jak w świętej pieśni:
Mel et lac sub lingua tua.
Rozkosz twojego oddechu
w takim drobnym szkle spieszy się,
i to rozpala moją myśl
Szaleństwo.
Rubén Darío (Nikaragua)
Szukałem cię w miastach,
I szukałem cię w chmurach,
I znaleźć swoją duszę,
Otworzyłem wiele lilii, niebieskich lilii.
A smutni płaczący powiedzieli mi:
Och, jaki ból jest tak żywy!
Że twoja dusza długo żyła
Na żółtej lilii!
Ale powiedz mi, jak było?
Nie miałem duszy w piersi?
Wczoraj cię spotkałem,
A dusza, którą tu mam, nie jest moja.
José Martí (Kuba)
Ilekroć zatopię umysł w poważnych książkach
Wydobywam to wiązką światła zorzy polarnej:
Dostrzegam nici, staw,
Kwiat Wszechświata: wymawiam
Wkrótce narodzi się nieśmiertelna poezja.
Nie bogów ołtarzy ani starych ksiąg
Brak kwiatów z Grecji, przemalowanych
Modnymi miksturami, a nie śladami
Śladów, a nie sinych szczątków
Oswoi umarłe wieki:
Ale z wnętrzności zbadane
Z Wszechświata wyjdzie promiennie
Światłem i łaskami życia.
Aby wygrać, będzie walczył pierwszy:
I zaleje światłem jak świt.
José Martí (Kuba)
Chcę umrzeć, gdy dzień się kończy,
na pełnym morzu i twarzą do nieba,
gdzie cierpienie zdaje się śnić,
a dusza - ptak, który leci.
Nie słuchając ostatnich chwil,
teraz tylko z niebem i morzem,
więcej głosów lub płaczących modlitw
że majestatyczne kołysanie się fal.
Umrzyj, gdy światło, smutek, zniknie
jego złote sieci zielonej fali,
i bądź jak słońce, które powoli gaśnie:
coś bardzo jasnego, co się gubi.
Umieraj i młodzi: zanim zniszczę
czas przynosi delikatną koronę;
kiedy życie wciąż mówi: jestem twój,
chociaż dobrze wiemy, że nas zdradza.
Manuel Gutiérrez Nájera (Meksyk)
Żegnałem się ... i pulsowałem
zamknij moje wargi na twoich czerwonych ustach,
„Do zobaczenia jutro” - szepnąłeś;
Przez chwilę patrzyłem w twoje oczy
i zamknąłeś oczy bez zastanowienia
i dałem ci pierwszego pocałunku: podniosłem czoło
oświecony moją prawdziwą błogością.
Wyszedłem radośnie na ulicę
kiedy wychylałeś się przez drzwi
patrzy na mnie i uśmiecha się.
Odwróciłem twarz w słodkim zachwycie,
i nawet nie patrząc na ciebie,
Wskoczyłem do szybko jadącego tramwaju;
i patrzyłem na ciebie przez chwilę
i uśmiechając się całą duszą,
i jeszcze bardziej uśmiechnąłem się do Ciebie ... I w tramwaju
do niespokojnego, sarkastycznego i ciekawskiego,
który spojrzał na nas obu z ironią,
Powiedziałem szczęśliwy:
-„Wybacz mi, Panie, tę radość”.
Amado Nervo (Meksyk)
Bardzo blisko mojego zachodu słońca, błogosławię ci moje życie,
ponieważ nigdy nie dałeś mi straconej nadziei,
żadnej niesprawiedliwej pracy, żadnej niezasłużonej kary;
ponieważ widzę koniec mojej trudnej ścieżki
że byłem kowalem własnego losu;
że gdybym wydobył miód lub żółć z rzeczy,
to dlatego, że włożyłem do nich żółci lub smaczne miody:
Kiedy sadziłem krzewy róż, zawsze zbierałem róże.
… To prawda, po moich rozkwitach nastąpi zima:
Ale nie powiedziałeś mi, że maj był wieczny!
Z pewnością znalazłem długie noce moich smutków;
ale nie obiecałeś mi tylko dobrych nocy;
a zamiast tego miałem trochę świętego spokoju ...
Kochałem, byłem kochany, słońce pieściło moją twarz.
Życie, nic mi nie jesteś winien! Życie, jesteśmy spokojni!
Amado Nervo (Meksyk)
Jak w dnie światła, głębokiej i spokojnej wody,
W błękicie popołudnia kampanie odpoczywają.
I do gwiazdy, która uchyla jasną źrenicę,
Cień nocy drży na jej rzęsach.
Lekka ciemność wygładza trawę
Ze zwykłą pieszczotą dłoni we włosach;
I w swoim ostatnim spojrzeniu zabiera ziemię do nieba,
Uległa słodycz oka sarny.
Błękit tego nieruchomego popołudnia to samo niebo
To schodzi na ziemię z taką łagodnością,
Wydaje się, że jej otchłań się rozjaśnia,
I że w głębi duszy patrzył na siebie.
I ścina się w rosie na skraju gaju
Czarne oczy nocnej trawy płaczą;
I kontempluj w łonie milczącej wody,
I wolniej rozszerza lotosowe powieki.
I krystalizuje, jak góry lodowe, ściany
Mały biały domek, który wygląda przez drzwi
Pokój prerii; i delikatnie wygasa
W szlachetnym smutku twoich ciemnych oczu.
Leopoldo Lugones (Argentyna)
Odważny i ciężki wyścig
to z dziką siłą
dał krajowi jeździeckiego rozmachu
jego prymitywna rzeźba.
Straszna fortuna
idzie na jej ofiarę zjednoczoną,
jak rozwija się rana
że byk fałduje szyję,
w strumieniu rzezi
sztandar życia.
Czy taka jest wola wiernych
to uszczęśliwia ponury los,
rozpuść czarne winogrona w wino
przed trudnymi przeciwnościami losu.
A w kwestii wolności
nie ma już satysfakcji,
aby zmierzyć to kompletnie
między ryzykiem a sercem,
z trzema czwartymi facón
i cztery stopy quatra.
W godzinie wielkiego bólu
ta historia nas urodziła,
a także dobrem dnia
trova śpiewającego,
piosenka płatnika
ogłosił świt,
iw chłodnym rosicler
który namalował pierwszy promień,
uroczy gaucho Mayo
Odszedł, aby nigdy nie wrócić ...
Autor: Leopoldo Lugones
Trochę nieba i trochę jeziora
gdzie gwiazdami są wdzięczne bambusowe ryby,
i na tyłach parku, z intymnym komplementem,
noc, która wygląda, jak wyglądasz.
Rozkwitaj w liliach swojej poezji,
szczery księżyc wschodzący z morza.
I w marnym delirium niebieskiej melodii,
natchnie cię niejasnym złamanym sercem do miłości.
Te słodkie westchnienia, którymi pachnie twoja dusza,
dają ci, tak jak ona, niebiańskie wniebowstąpienie.
Noc, twoje oczy, trochę Schumanna
i moje ręce pełne Twego serca.
Autor: Leopoldo Lugones
Wszystko milczy, wszystko milczy ...
Tylko z morza, z grobli
z pieca wydobywa się blask
i podwoić szrapnel
młota obok wału.
...
To są dzieła grobli ...
To potężna piosenka,
Clarinazo, Peal
młota obok wału
gdzie jest liniowiec oceaniczny.
...
Są zepsute w wysokim rankingu.
Czy oni są skąd? Nikt nie wie:
pamięta się to w Tango
wbił nóż w rękojeść
tak przy okazji, poważna mała sprawa ...
...
I Maipino Juan María,
Juan José, Pancho Cabrera,
huasos, które były pewnego dnia,
dziś już w sekretariacie
Centrum Związków Zawodowych.
... .
Cała świątynia maczety.
Każdy dobry chłopak
z dobrym nastrojem siódemki,
która wystrzeliwuje jak rakieta
szyderstwo lub gadatliwość.
...
Autor: Carlos Pezoa Veliz
Masz oczy otchłani, włosy
pełna światła i cienia, jak rzeka
że przesuwa swój dziki przepływ,
odbija się pocałunek księżyca.
Nie ma nic bardziej kołyszącego niż twoje biodro,
buntować się przeciwko presji ubioru ...
W twojej wiecznej krwi jest lato
a na twoich ustach wieczna wiosna.
Piękny wygląd zewnętrzny, który rozpływa się na kolanach
pocałunek śmierci twoim ramieniem ...
Wydychaj leniwie jak bóg,
posiadanie włosów jako girlandy,
tak, że dotyk płonącego ciała
trup drży w twojej spódnicy ...
Autor: Carlos Pezoa Véliz
1
Tego, co było miłością, słodyczą
niezrównany, stworzony ze snu i radości,
pozostaje tylko zimny popiół
który zachowuje to blade opakowanie.
Orchidea o fantastycznej urodzie,
motyl w swojej polichromii
wydali swój zapach i waleczność
losowi, który naprawił moje nieszczęście.
Moja pamięć zwycięża zapomnienie;
z jej grobu wyrywa ją mój ból;
moja wiara, spotkanie, moja pasja czeka,
i zwracam to na światło, z tą szczerością
wiosenny poranny uśmiech:
Szlachetny, skromny, kochający i biały!
dwa
Wiedziałeś, że kochałem cię bez rywala
i Pan o tym wie; nigdy nie flirtuj
bluszcz błędny dla przyjaciela lasu
jak dołączyłeś do mojej smutnej duszy.
W mojej pamięci twoje życie trwa
ze słodką plotką o kantydze,
i słabnie tęsknota za twoją miłością
mój pojedynek, który opiera się zapomnieniu.
Przezroczysta sprężyna, która się nie wyczerpuje,
żyjesz we Mnie iw mojej surowej jałowości
Twoje mieszanki świeżości kropla po kropli.
Poszedłeś na moją pustynię do palmy,
do mojego gorzkiego morza, mewy,
A ty umrzesz tylko wtedy, gdy ja umrę!
Autor: Guillermo Valencia
Nastała chwila zmierzchu
gdzie rzeczy świecą najjaśniej,
ulotna, pulsująca chwila
o przestępczej intensywności.
Gałęzie są aksamitne,
wieże polerują swój profil,
ptak zakopuje swoją sylwetkę
na szafirowym suficie.
Popołudnie się zmienia, koncentruje się
zapomnieć o świetle,
i miękki dar przenika ją
melancholijnego bezruchu,
jakby kula się podnosiła
wszystko to jest dobre i piękne,
cała jego wiara, cała jego łaska
przeciw cieniu, który nadejdzie ...
Moja istota kwitnie w tej godzinie
tajemniczego kwitnienia;
Mam zmierzch w mojej duszy,
sennej spokoju;
pękają w nim pędy
iluzji wiosny,
aw niej upijam się aromatami
jakiegoś ogrodu, który jest poza! ...
Autor: Guillermo Valencia
Myślałem o tobie, o twoich włosach
że świat cieni mógłby zazdrościć,
i umieszczam w nich sens mojego życia
i chciałem śnić, że jesteś mój.
Chodzę po ziemi oczami
podniesiony - och, mój zapał! - do takiej wysokości
to w wyniosłej złości lub żałosnych rumieńcach
ludzka istota je zapaliła.
Na żywo: -Wiedz, jak umrzeć; tak mi to dolega
te niefortunne poszukiwania, to zaciekłe dobro,
i cała Istota w mojej duszy odbija się,
szukając bez wiary, wiary umieram.
Autor: Jose Marti
Jestem uczciwym człowiekiem
Gdzie rośnie palma,
I zanim umrę, chcę
Rzuć wersety mojej duszy.
Pochodzę zewsząd,
I gdziekolwiek pójdę:
Sztuka Należę do sztuk,
W górach jestem górą.
Znam dziwne imiona
Ziół i kwiatów,
I śmiertelnych oszustw,
I wzniosłych bólów.
Widziałem w ciemnej nocy
Deszcz na głowę
Promienie czystego ognia
Boskiego piękna.
Widziałem skrzydła wychodzące z ramion
Z pięknych kobiet:
I wyjdź z gruzów,
Latanie motylami.
Widziałem mężczyznę na żywo
Ze sztyletem z boku,
Nigdy nie wymawiając imienia
Tego, który go zabił.
Szybko, jak odbicie,
Dwa razy widziałem duszę, dwa:
Kiedy umarł biedny starzec,
Kiedy się ze mną pożegnała.
Zadrżałem raz - na płocie,
Przy wejściu do winnicy,-
Kiedy pszczoła barbarzyńcy
Ukąszyło moją dziewczynę w czoło.
Kiedyś mi się podobało, przy takim szczęściu
Że cieszyłem się jak nigdy dotąd: -Kiedy
Wyrok mojej śmierci
Przeczytaj płacz naczelnika.
Słyszę westchnienie
Z lądów i morza,
I to nie jest westchnienie - to prawda
Że mój syn się obudzi.
Jeśli mówią, że jubiler
Lepiej weź klejnot,
Przyjmuję szczerego przyjaciela
I odłożyłem miłość na bok.
Autor: Jose Marti
Dobrze wiem! Śmierć siedzi
U moich progów: ostrożny przychodzi,
Ponieważ ich płacz i miłość nie przygotowują
W mojej obronie, kiedy mieszkają daleko
Rodzice i syn. Po powrocie marszczy brwi
Mojej jałowej pracy, smutnej i mrocznej,
Dzięki temu chronię się w moim zimowym domu,
Stojąc na żółtych liściach,
W śmiertelnej dłoni kwiat snu,
Czarna kobieta gra na zwieńczonych skrzydłach,
Zapalona twarz, z drżeniem patrzę na nią
Każdego popołudnia czeka na mnie pod drzwiami.
Myślę o moim synu i ciemnej damie
Uciekam bez siły, pożeram skrzynię
Szalonej miłości! Najpiękniejsza kobieta
Nie ma tej śmierci! Za pocałunek od ciebie
Gęste lasy z różnymi laurami,
I oleandry miłości i radości
Aby pamiętać moje dzieciństwo, które dałem!
... myślę o tym, do którego moja winna miłość
Przyniesiony do życia i szlochając, unikam
Ramion moich umiłowanych; więcej już mi się podoba
Z wiecznego świtu na pewno dobre.
O życie, do widzenia! Kto umrze, umrze.
Autor: Jose Marti
Letnie południe - złoto i błękit - w co się ubierasz
tyle nowej radości, tyle tajemnego niepokoju,
Jak rozkwit serc!
Pod niespokojną bryzą
hałaśliwy park gniazd i piosenek,
jest jak harmonijne serce poety.
W duszach pragnienie miłości, która nawilża oczy,
boskie szaleństwo boskich ekscesów,
w czerwonych kielichach
na niegrzecznych ustach,
jak złote konie, trzepoczą pocałunki!
W dół po jasnych ścieżkach,
puszyste piaski,
kochające się pary
przeplatają się nici słodkich chwil
płaszcz pomyślnych i pogodnych godzin ...
Mijają delikatne rundy, pachnące bukiety
romantycznych blondynek i ognistych brunetek.
Autor: Ernesto Noboa
Aby uspokoić poważne godziny
Kalwaria serca
Mam twoje smutne, miękkie dłonie
ten okoń jak dwa ptaki
na krzyżu mojego utrapienia.
Aby złagodzić smutne godziny
mojej cichej samotności
wystarczy, żebym ... wiedział, że istniejesz!
a ty mi towarzyszysz i pomagasz mi
i zaszczepiasz we mnie spokój.
Kiedy gryzie mnie boleń nudy,
Mam kilka książek, które są w środku
Krwawe godziny mirra, aloes,
wsparcie mojej słabej duszy:
Heine, Samain, Laforgue, Poe
a przede wszystkim mój Verlaine!
I tak moje życie się ślizga
-bez przedmiotu lub orientacji-
cierpiący, cichy, uległy,
ze smutną rezygnacją,
między westchnieniem a uśmiechem,
jakaś nieprecyzyjna czułość
i trochę prawdziwego bólu ...
Autor: Ernesto Noboa
Kocham wszystko, co dziwne, kocham wszystko, co egzotyczne;
niejednoznaczne i chorobliwe, fałszywe i nienormalne:
mogą tylko uspokoić moje nerwicowe nerwy
fiolka z morfiną i fiolka z chloralem.
Uwielbiam uschłe rzeczy, ten chlorotyczny odcień
bandytów i nierządnic, pastwisko szpitala.
W moim chorym, wrażliwym i chaotycznym mózgu,
jak poeana pająka, zło wiruje swoją sieć.
Nie ma znaczenia, że inni uciekają przede mną. Izolacja
Sprzyja narodzeniu się kwiatu uczucia:
tuberoza snu kiełkuje w samotności.
Nie ma znaczenia, czy odmawia mi się ludzkiego aplauzu
jeśli odurza mnie muzyka odległych gwiazd
i trzepot moich skrzydeł nad rzeczywistością.
Autor: Ernesto Noboa
Niech cię Bóg błogosławi, kochanie, bo jesteś piękna!
Niech cię Bóg błogosławi, kochanie, bo jesteś mój!
Niech cię Bóg błogosławi, kiedy na ciebie patrzę!
Niech cię Bóg błogosławi, kiedy na mnie patrzysz!
Niech cię Bóg błogosławi, jeśli we mnie wierzysz;
jeśli nie wierzysz we mnie, niech cię Bóg błogosławi!
Błogosławię cię dzisiaj, kiedy ożywiasz mnie;
kiedy sprawisz, że umrę, bądź błogosławiony!
Niech Bóg błogosławi twoje kroki ku dobru,
Twoje kroki w kierunku zła, niech cię Bóg błogosławi!
Błogosławieństwa dla ciebie, kiedy mnie przyjmujesz;
błogosławieństwa dla ciebie, kiedy mnie unikasz!
!Błogosławię ci poranne światło
że kiedy się budzisz, rani twoich uczniów;
błogosławię cieniu nocy,
że na jego kolanach zastanie cię śpiącego!
Otwórz oczy, aby cię błogosławić,
przed upadkiem, ten, który umiera!
Jeśli morderca błogosławi cię, gdy zranisz,
Niech Bóg cię błogosławi za twoje błogosławieństwo!
Błogosław pokornych, którym pomagasz!
Błogosławieni, nazywając was swoimi przyjaciółmi!
Pobłogosław sługi swojego domu!
Błogosławią cię szczęśliwi żałobnicy!
Niech ziemia obdarzy cię kwiatami,
a czas w kopii spokojnych dni,
a morze wciąż cię błogosławi,
a ból ustąpi i błogosławi cię!
Zagraj ponownie ze śnieżną lilią
Gabriel swoje czoło i ogłoś, że jest namaszczony!
Daj niebo swojemu miłosierdziu jako dar cudu
i uzdrawiajcie chorych w waszych oczach!
O droga kobieto! ... Dziś mnie uwielbiasz,
wszystkie błogosławieństwa to dzień!
Błogosławię cię i chcę, żebyś to zrobił
Niech was błogosławi Bóg i niebo i ziemia!
Autor: Eduardo Marquina
Tobie, za którego bym umarł,
Lubię widzieć, jak płaczesz.
W bólu jesteś mój
z przyjemnością mnie zostawiasz.
Autor: Eduardo Marquina
To jest księga mojego bólu:
łza za łzą uformowałem go;
raz to zrobione, przysięgam ci, na
Chryste, już nigdy nie będę płakać.
Płakać? Dlaczego!
Moje rymy będą błyszczały
intymnego światła, które opuszczę
w każdym wersecie; ale płacz,
Nigdy więcej! Przez kogo? Dlaczego?
Będą spokojnym florigelio,
plik notatek, które podlewam,
i będzie się śmiać przy każdym arpeggio ...
Ale łza? Co za świętokradztwo!
Nigdy więcej. Przez kogo? Dlaczego?
Autor: Kochany nerw
Wersety autobiograficzne? Są moje piosenki,
są moje wiersze: ja lubię narody
szczęśliwy i na wzór czcigodnej kobiety,
Nie mam historii: nic mi się nigdy nie przydarzyło,
Och, szlachetny nieznany przyjacielu, to mogę ci powiedzieć.
W młodości domyślałem się o sztuce
harmonia i rytm, drogie dla musagety,
a będąc bogatym wolałem być poetą.
-I wtedy?
-Cierpiałem, jak wszyscy, i kochałem.
Dużo?
-Wystarczająco dużo, by otrzymać przebaczenie ...
Autor: Kochany nerw
Pozwól mi iść dalej i wiosłować po kuchni
pod sztormem, na falach:
Zmierza do hiszpańskiej Atlantydy,
gdzie przyszłość jest cicha i czeka.
Uraza nie gaśnie, a nienawiść nie umiera
przed sztandarem, który lata barbarzyńca:
gdyby kiedyś sprawiedliwość była sama,
cała ludzkość to poczuje.
I wiosłuj wśród spienionych fal,
i wiosłuj w kuchni, którą już widziałeś
jakie są burze kapryśnych.
Że wyścig jest na nogach, a ramię gotowe,
ten kapitan Cervantes jest na statku,
a nad nim wznosi się pawilon Chrystusa.
Autor: Rubén Darío (Nikaragua)
Obok czarnego pałacu króla wyspy Żelaznej (O okrutne, okropne, wygnanie!) Jak to jest
ty, harmonijna siostro, spraw, by szare niebo śpiewało, twoja woliera słowików, twoja potężna pozytywka?
Czy nie zasmuca cię wspomnienie wiosny, kiedy usłyszałeś boskiego ptaka i lakmus
w krainie słońca?
W ogrodzie króla wyspy złota (och, moje marzenie, które uwielbiam!) Był lepszy od ciebie, harmonijny
siostro, ćwicz swoje skrzydlate flety, swoje dźwięczne harfy; wy, którzy urodziliście się tam, gdzie goździki krwi i czerwona róża rodzą się piękniejsze,
w krainie słońca
Albo w pałacu królowej wyspy Plata (Schubert, szlocha Serenadę ...) Ty też mogłabyś, siostro
harmonijne, spraw, by mistyczne ptaki twojej duszy wychwalały, słodko, słodko, światło księżyca, dziewicze lilie, zakonnicę gołębicę i markiza łabędzia. Najlepsze srebro topi się w ognistym tyglu,
w krainie słońca
Wróć do swojej łodzi, która ma gotowy żagiel (rezonuje, lira, Zephyr, leci) i odchodzi, harmonijnie
siostra, gdzie piękny książę nad brzegiem morza prosi o liry, wersety i róże, i pieści jej loki
złoto pod królewskim niebieskim parasolem,
w krainie słońca.
Autor: Ruben Dario
ja
Divine Psyche, słodki niewidzialny motyl
że z otchłani stałeś się wszystkim
co w moim zdenerwowanym istocie iw moim wrażliwym ciele
uformuj świętą iskrę błotnego posągu!
Patrzysz moimi oczami w światłość ziemi
i więźniu żyjesz we mnie jako obcy właściciel:
moje zmysły na wojnie czynią cię niewolnikiem
i ledwo wędrujesz swobodnie po ogrodzie snu.
Wiedziałem Lust, że znasz starożytne nauki,
czasami trzęsiesz się między niemożliwymi ścianami,
i poza wszelkie wulgarne sumienia
odkrywasz najciemniejsze i najstraszniejsze zwroty akcji.
Znajdziesz cień i żałobę. Jaki cień i smutek odnajdujesz
pod winnicą, w której rodzi się wino diabła.
Siadasz na piersiach, na brzuchach
To doprowadziło Juana do szału, a Pablo przy zdrowych zmysłach.
Dziewica Juan oraz wojskowy i gwałtowny Pablo;
Juanowi, który nigdy nie wiedział o najwyższym kontakcie;
Pawłowi burzycielowi, który znalazł Chrystusa na wietrze,
i Juanowi, przed którym Hugo jest oszołomiony.
Autor: Ruben Dario
Dawno temu spaliłem swoje statki
jak zdobywca,
i rzuciłem się w wir przygód
z jednego serca do drugiego serca;
ale…
przyznaję
że miałam też swoją smutną noc.
Och, smutna noc, płaczę!
Och, noc, kiedy wędrowałem
Przez sugestywnie wyglądające, ciemne dzielnice,
gdzie w skromnych domach marzy romantyzm
dziewic chorych Księżyca i pieśni,
to przerwało moją ścieżkę
dwuwiersz uciekł przez zdradliwą dziurę
po prostu z okna
wbij mnie w środek mojego serca ...
I przyszedł do mnie dwuwiersz
rzucony, między narzekaniem starego akordeonu,
przez jakiegoś zadowolonego z siebie chłopaka
zgodnie z zuchwałością jego ochrypłego głosu.
Autor: Santos Chocano
Szklane amfory, wdzięczne zdobienia
tajemniczych, zaskakujących sposobów,
opaski typowe dla frontów apolinowych,
ozdoby godne wystawnych pomieszczeń.
W węzłach pnia tworzą łuski;
i zaginają ich wężowe łodygi,
dopóki nie znajdziemy się na oczekiwanej wysokości,
jak ptaki bez skrzydeł.
Smutne jak zamyślone głowy,
kiełkują bez niezdarnych więzi
z korzeni tyranii, wolny i wyniosły;
ponieważ także ze średnią na wojnie,
chcą żyć jak czyste dusze,
bez ani jednego kontaktu z ziemią.
Autor: Santo Chocano
Mała mamo, mała mamo
Biały kwiat cantarrana
Miękki urok mojego życia
Słodka miłość, która nigdy nie oszukuje.
Kto na ciebie patrzy, już cię podziwia
Lusterko nieparujące
Cnota dobrze wyuczona
Cierpieć zawsze cicho
Pracowity pająk
To w zakątku gór
Twoja pracowita mała telita.
W ciszy tka i utrzymuje
Cudowne życie
O delikatnej czułości
Miłej cierpliwości
Słodka miłość, która nigdy nie oszukuje.
Autor: Romulo Gallegos
Biedny, przeklęty werset
patrzeć na twoje czerwone usta
i w świetle Twoich oczu
zawsze chcą się palić.
Koliber, od którego się oddala
mirt, który to powoduje
i przyjrzyj się swoim ustom
i nie może jej pocałować.
Autor: Manuel Gutierrez Najera
Zmienia się zmierzch ametystu
Coraz bardziej intensywny błękit,
Latarnia wypełnia się słabym, zielonym blaskiem
Drzewa przy alei.
Stary fortepian gra melodię
Spokojny, powolny i jowialny;
Pochyla się nad pożółkłymi kluczami,
I pochyl głowę w ten sposób.
Nieśmiałe myśli, poważne i szeroko otwarte oczy
I ręce, które wędrują podczas słuchania ...
Zmierzch zmienia kolor na jeszcze ciemniejszy
Z ametystowymi refleksami.
Autor: James Joyce
Stało się to z jego matką. Co za rzadkie piękno!
Jakie jasne, pszeniczne włosy garzula!
Co za rytm! Co za wrodzona królewskość
sport! Co kształtuje się pod delikatnym tiulem ... !
Stało się to z jego matką. Odwrócił głowę:
Jego niebieskie spojrzenie wbiło mnie głęboko!
Byłem zachwycony ...
Z gorączkowym pośpiechem,
„Idź za nią!”, Krzyczały jednakowo ciało i dusza.
... Ale bałem się kochać szaleńczo,
otworzyć moje rany, które zwykle krwawią,
I pomimo całego mojego pragnienia czułości,
zamykając oczy, pozwoliłem jej przejść!
Autor: Kochany nerw
Wiersze romantyzmu.
Wiersze awangardowe.
Wiersze realizmu.
Wiersze futuryzmu.
Wiersze klasycystyczne.
Wiersze klasycyzmu.
Wiersze barokowe.
Wiersze kubizmu.
Wiersze Dada.
Wiersze renesansowe.
Jeszcze bez komentarzy