Akceptacja własnych ograniczeń to także rozwój osobisty

2412
David Holt
Akceptacja własnych ograniczeń to także rozwój osobisty

Wydaje się, że spekularyzacja najnowszych technik utrzymywania motywacji, krążących w rozmowach zbiorowych i filmach na YouTube, sprawiła, że ​​popadliśmy w błąd „Obowiązek doskonalenia się” lub z „Prawo do rozwoju osobistego”: magicy i iluzjoniści, którzy motywują i przeciwstawiają się prawom fizyki, społeczeństwo zapominające, że są „sztuczkami”, ludzie z nieodwracalnymi ułomnościami, którzy osiągają wyniki sportowe, które wydają się „nadprzyrodzone” dla tych, którzy są na pełnych obrotach, grupy, które chodzą po płonących węglach , potłuczone szkło lub rozszczepione groty strzał gardłem bez ich wbijania itp..

Oglądanie tych filmów i tak spektakularne sesje Kto nie chce się rozwijać osobiście? Kto nie odważy się uwierzyć, że to, w co wierzy, jest niemożliwe w jego życiu, można również osiągnąć?

W połączeniu z tą nową falą argumentów i treści motywacyjnych potrzeba wyznaczania i osiągania niesamowitych celów, biegania maratonów, triathlonów, ironmana, spadochronu, nauki jazdy małymi samolotami, skoków punktowych lub bazowych jest zwykle kojarzona z koncepcją „rozwoju osobistego ”. Wszystko po to, by udowodnić sobie, że możesz, czasami w wyniku eskalacji żądań własnych, które są dalekie od zdrowia, równowagi i dobrego samopoczucia.

I tu pojawia się potężne pytanie: Czy można udowodnić, że może co?

Po co udowadniać, że jesteś zdolny do tak wielu osiągnięć?

Jakie poczucie braku i potrzeby kieruje nas do tego wszystkiego?

Zwiększyć poczucie własnej wartości? Czujesz się bardziej pewny siebie? Umiejętność wahania się przed przyjaciółmi lub popisywania się towarzysko? Prosta i prosta zabawa? (Tę drugą tworzę tylko dla tych, którzy zawodowo poświęcają się tym wyzwaniom).

Gdyby to była prawda, rzeczywistość byłaby taka, że ​​osoba o zdrowej samoocenie, pewna siebie i bez potrzeby przyciągania społecznego uznania innych, nie potrzebowałaby tego wszystkiego. Będzie żył w pokoju w jego granicach, nie wierząc, że jest uwięziony w bardzo oczernianej „strefie komfortu”.

I w tym momencie refleksji pojawia się pytanie, gdzie jest prawdziwa równowaga i zdrowie człowieka: Kompulsywne dążenie do podejmowania wyzwań, aby nakarmić swój „rozwój osobisty” lub akceptacja własnych ograniczeń i życie w pokoju?

Być może nasza niezgodność z samym sobą prowadzi nas jako społeczeństwo do postępującej trudności w akceptowaniu siebie jako ludzi takich, jakimi jesteśmy. Z tej perspektywy być może największym przejawem „rozwoju osobistego” jest zdolność do akceptacji siebie, a nie ciągłe domaganie się celów i osiągnięć, aby czuć się zdolnym..

I dobrze o tym wiedzą psychologowie, którzy w zależności od rodzaju przypadku, z jakim mamy do czynienia z klientem, proponujemy podejścia interwencyjne oparte na osiągnięciu celów (gdy zauważymy, że klient twierdzi, że ma niezbędne środki i kompetencje, aby stawić czoła sytuacji) lub w akceptacji niekorzystne realia i smutek (gdy masz do czynienia z sytuacją, której zmiana i przezwyciężenie nie jest pod Twoją kontrolą i możliwościami).

Pierwsze podejście, typowe dla psychologii pozytywnej, strategicznego rozwiązywania problemów i coachingu, koncentruje się na budzeniu i rozwijaniu „pozytywnych” emocji w celu osiągnięcia celów..

Drugie typowe podejście do terapii opartych na akceptacja, logoterapia egzystencjalna i odporność, koncentruje się na łagodzeniu negatywnych emocji poprzez ponowną ocenę lub restrukturyzację znaczeń związanych z doświadczeniami, które je generują.

Problem pojawia się, gdy z potrzeby złagodzenia negatywnych emocji wchodzę w programy rozwoju osobistego, które budzą pozytywne emocje, blokując w ten sposób proces poznawczy niezbędny do przetworzenia, ponownego opracowania i podjęcia własnego. „Pojedynki”..

Wynik tej dynamiki jest podobny do pliku „Odcięcie trawienia emocjonalnego”, w którym nierozwiązane problemy i blokady emocjonalne mogą pojawić się ponownie w życiu człowieka i prowadzić do konieczności ciągłego demonstrowania, że ​​zostały rozwiązane kiedy w głębi duszy tak nie jest, w kompulsywnej próbie, która odwraca jego uwagę od jego prawdziwego „niestrawionego” problemu i że jedyną rzeczą, która mu pokazuje, jest to, że nie akceptuje tego, co się z nim dzieje, nie chce patrzeć na to z głową i czy nie akceptujesz siebie jako osoby z takimi ograniczeniami.

W tym momencie największym możliwym rozwojem osobistym okazuje się mieć odwagę zmierzenia się z własnymi duchami i spojrzenia w lustro w celu rozwiązania.


Jeszcze bez komentarzy