100 najlepszych zwrotów Ricardo Arjony

3529
Jonah Lester
100 najlepszych zwrotów Ricardo Arjony

Zostawiam ci najlepsze cytaty z Ricardo Arjona, płodny Gwatemalski piosenkarz i autor tekstów, uważany za jednego z odnoszących największe sukcesy artystów w Ameryce Łacińskiej i uznawany za swój liryczny styl. 

Mogą Cię również zainteresować te cytaty śpiewaków.

-Zgadzam się, że mówienie nie jestem czuły, a czasami jest mi zimno jak zima, ale nie mów, że nie ma we mnie uczuć, nie wyobrażasz sobie, co czuję. -Mój przyjacielu.

-Mieszka ze mną w mojej podświadomości, jest właścicielką mojej przeszłości i teraźniejszości, jej dom to mój brak bezpieczeństwa, a jej jedzenie - mój niepokój. - Pomóż mi Freud.

-Nie było zegara ani budżetu; skóra, którą mieliśmy na sobie, wystarczyła. - Jaskiniowcy.

-Mylisz mnie z kamieniem i jestem człowiekiem. Jak odłożyć na bok przeszłość, mylisz mnie ze sobą, a ja cię kocham. - Jak odłożyć na bok przeszłość.

-Jak mogę o tobie zapomnieć, kiedy jesteś wszędzie, w uśmiechu dziecka, w rutynie starca, w piosence w radiu. - Jak mogę cię zapomnieć.

-Kiedy ostatni raz patrzyłeś na gwiazdy z zamkniętymi oczami i łapałeś jak rozbitek na czyimś grzbiecie? - Kiedy.

-Są miłości takie jak twoja, które bolą, kiedy są lub odchodzą. Są miłości bez dumy, które żyją, tracąc swoją godność. -Są miłości.

-Znam cię od twoich włosów po czubki twoich stóp. Wiem, że chrapiesz w nocy i śpisz do tyłu. Wiem, że kiedy masz dwadzieścia trzy lata, mówisz, że masz dwadzieścia lat. -Znam Cię.

-Kto cię pocałował, z dala od tego miejsca, wymyślając cię w łóżku? Kto cię dotykał, z dala ode mnie, kto ci towarzyszy dziś rano? - Kto.

-Dlaczego miłość jest taka okrutna? To nie pozwala mi zapomnieć, nie pozwala mi myśleć. To mnie wiąże i rozwiązuje, a potem stopniowo zabija. -Dlaczego miłość jest taka okrutna.

-Miłość umiera, czułość się skończyła. A my zamieniamy wolność w dyktaturę. Jak zwykle został zarażony, w ogniu brakowało ognia. -Miłość umiera.

-To, co mam, jest tak mało do rozdania. -Mały mam.

-Kto by powiedział, że lata temu dotykaliśmy nieba rękami. Kto by pomyślał, że lata temu namalowaliśmy graffiti „Kocham cię”. -Pojednanie.

-I wciąż uderzam tutaj na dno, odkrywając wszystko, czego nam brakowało. Obwiniam się o wszystko, topiąc resztki powietrza, które mi zostało. -Taking na dole.

-Kłamstwo, które cię uszczęśliwia, jest warte więcej niż prawda, która sprawia, że ​​twoje życie jest gorzkie. Kłamstwo wyrośnie mi z nosa w zamian za wolność i przylgnięcie do mojego życia. -Ty kłamco.

-Proszę pani, nie odejmujcie lat od swojego życia, dajcie życie latom, co jest lepsze. -Dama od czterech dekad.

-O kochanie, nie umieraj ani nie umieraj jednym uderzeniem, że nie ma gorszej agonii niż ta, która jest krok po kroku. -Miłość umiera.

-Widziałem tyle księżyców, że dziś nie wiem, czy jestem, czy byłem. Tyle szczepionek, żeby przeżyć. -Dożywotni.

-Kobiety. To, o co nas prosisz, możemy, jeśli nie możemy, to nie istnieje, a jeśli nie istnieje, wymyślimy to dla Ciebie. -Kobiety.

-I pamiętaj, że życie jest tylko jedno, nie ma dwóch. Do ciała o co proszę, iz kim się pożegnają. -Jej.

-Tak więc miłość jest zamaskowana dla swojej wygody, przyjmując wszystko bez zadawania pytań i pozostawiając zadawanie śmierci na czas. -To byłeś.

-Jaskiniowcy, tym właśnie byliśmy. Bez kraju, bez przyszłości, bez domu. Było nas dwóch i to wystarczyło. Bóg wie dobrze, że lubiliśmy tak żyć. - Jaskiniowcy.

-A jak mogę się ciebie pozbyć, skoro cię nie mam. Jak uciec od ciebie, jeśli jesteś tak daleko. A problem nie zmienia ciebie. Problem w tym, że nie chcę. -Problem.

-Podoba mi się, ponieważ jest autentyczny i żyje bez przepisów, takich, które próbują ubierać miłość zgodnie z dress code. Zatrzymałem się z kobietą, o której nigdy nie marzyłem. Ale ja też nigdy nie byłam tak szczęśliwa. -Kobieta, której nie śniłem.

-Zauważ to nagle. Jesteś idealnym połączeniem doświadczenia i młodości. Pani od czterech dekad, nie musisz uczyć. -Dama od czterech dekad.

-I świętujcie, że żyje, eksploduje wolnością. Aby leczyć rany czystą elektrycznością. Z czystą elektrycznością. -Jej.

-Kocha mnie tak, jak ja nie. Dba o mnie, a ja o siebie nie dbam. Niebo na moją korzyść było złe. -Niebo na moją korzyść.

-Zamknij drzwi i okna, a samo niebo umieści gałąź na siódmym piętrze o jedenastej pięćdziesiąt. Podczas gdy pocałunki trwają i pozwalają zegarowi. -Boli cię widzieć.

-Minuty. Kiedy rana wychodzi, moje życie mija, niszcząc zegarek. Minuty to kostnica czasu, zwłoki chwil, które nigdy nie powracają. -Minuty.

-Wyjaśniamy panoramę, że w łóżku są pingwiny z powodu lodu, który wywołujesz. Jeśli nie dotykałeś mnie od ponad miesiąca, ani nie pozwoliłeś się przekupić przez ten nieuchwytny pocałunek. -Pingwiny w łóżku.

-Zapomnij o Tobie, zapomnij o Tobie Jest to nawet trudniejsze niż znoszenie ciebie. Jeśli bez powodu tęsknię za twoją nerwicą i zazdrością. Jak nie przegapić swojego ciała na moim materacu. -Zapomnieć Cię.

-Ci, którym brakuje odwagi, by za siebie walczyć. Tobie, którzy pocieszycie się, zakrywając ślady moich pocałunków Chanel. Nic ci nie zostało. Nic ci nie zostało, nic. -Tobie.

-To, co mam, jest tak małe, jaki to jest gwarant. Mam ulewę na lato i falę do surfowania. Cień, który podąża za mną, gdzie idę, i dwie stopy, by iść. -Mały mam.

-Gwiazdy i paski przejmują moją flagę. A nasza wolność to nic innego jak dziwka. A jeśli dług zagraniczny ukradł nam wiosnę. Do diabła, granice geograficzne się skończyły. -Jeśli północ byłaby południem.

-Co ty robisz, co ja robię? Marnowanie na każdym łóżku, cokolwiek zechcemy, aby zemścić się na nas obojgu. -Bez Ciebie beze mnie.

-Krzyczała, kiedy była ciszej. Płaczę, gdy nikt nie słuchał, dochodzę do sedna i wiem, że lepiej nie polegać już na niczym. Zrób ci dobrą łatkę na serce. -Repaying do serca.

-Każdy ma swoje życie. Chciałem prawdy, a ty kłamstwo. Luksus i koszmar, który ma godność nie klęka. Mówią, że w życiu to nie ten, który odchodzi, wygrywa, ale ten, który zapomina. -Ten, który zapomina.

-Jezus jest czymś więcej niż tylko pożegnaniem się, klęczeniem i obnoszeniem się. (…). Jezus jest czymś więcej niż kwiatem na ołtarzu zbawienia grzechów. Jezus, moi bracia, to czasownik, a nie rzeczownik. -Jesus czasownik nie rzeczownik.

-Naga, że ​​nie będzie wzoru, który będzie bardziej pasował do Ciebie niż skóra dopasowana do sylwetki. Naga, że ​​nie ma naiwnego, który nosi kwiat, byłoby to jak zakrywanie jego piękna. -Nagi.

-Powiedz mi, że nie, a będziesz myślał o tobie cały dzień, planując strategię na tak. Powiedz mi nie i rzuć mi zakamuflowane tak. Doprowadź mnie do wątpliwości, a zostanę przy tobie. -Powiedz mi nie.

-Dziecko nie marszczy już oczu, nie widziało światła. W gałęzi piekła nie ma okien. Jego szczęście jest wymienione na banknotach z innego kraju. (…). Dziewczyna nie idzie dziś po południu na lekcje angielskiego..

-Nie mam żadnego pochodzenia ani nie zakładam rodowodu. Nie jestem wart tego, co mam, jestem wart tego, co straciłem. (…). Że inni zawsze będą mówić: „Co jest dobre, jest złe”. -Co jest dobre, jest złe.

-To doktorze, o co proszę o dużo albo o to, że mało mnie zadowala, że ​​jestem jeszcze zdrowy na umyśle albo totalnie szalony. Czy może być tak, że życie jest niczym innym jak skupiskiem zachcianek. -Pomóż mi Freud.

-Jeśli zostałem sam, jak mogę cię zmusić? Problem nie polega na tym, że cię kochasz, ale na tym, że nie czujesz tego samego. -Problem.

-Nie proszę o to, co robisz ustami, mój złamany nadgarstek (…). Nie zwilża gorączki, nie topi w talii tego, czego szukam. To trochę czułości, aby zobaczyć, czy leczy to, przez co przechodzę. -Marzyciel

-O szalonych rzeczach, które robimy, o ukradkowych pocałunkach. Z twojego śmiechu i moich żartów, z imprezy i wina. (…) Nie zakochałeś się we mnie, nie, nie, tak jak ja się w tobie zakochałem. -Zakochałeś się w sobie.

-Święty grzech cię całował. Święty grzech, który mnie uzależni, od blasku, który rzucają twoje oczy. W twoich rękach sprawdzanie wszystkiego. Na hałas, który wydajesz, kiedy otrzymujesz cud, cud. -Święty grzech.

-Chcę żyć bez scenariusza i bez tego samego przepisu. Chcę wymyślić kolejną literę do alfabetu. Chcę o tobie zapomnieć, chcę wiedzieć, że to przeze mnie. -Chcę.

-Każdego miesiąca bocian popełnia samobójstwo, a ty jesteś tak przygnębiony, że szukasz wyjaśnienia. Od czasu do miesiąca niebo kradnie ci cud, czas tworzy dla ciebie kalendarz. -Raz w miesiącu.

-Boli widok faceta, który nie ma pomysłów i ma mnóstwo argumentów. Boli widzieć cię w znieczuleniu, bo tak to się stało, bo tak chciał twoje szczęście. -Boli cię widzieć.

-Trzeba myśleć o każdej nocy, żeby żyć. -Kocham Cię.

-Mulat do stóp, blondyn jak słońce. Ona nie mówi po angielsku, a on nie mówi po hiszpańsku. Poszedł na drinka, nie podejrzewając, że znajdzie w tym miejscu miłość. -Jej i on.

-Miłość to dwoje w jednym, których ostatecznie nie ma, i przyzwyczajają się do kłamstwa. Miłość jest pięknem, które rozwija się w smutku, a na końcu zawsze znika. -Miłość.

-Kto by powiedział, kto powiedziałby, że ważne jest zaakceptowanie Ciebie i zaakceptowanie mnie jako człowieka. Jeśli to, że cię kocham i że ty kochasz, jest ironią, to cóż za moje błogosławieństwo budzić się z tobą każdego dnia. -Kto by powiedział.

-To był jeden z tych złych dni, kiedy nie było przejścia. Cekiny garnituru sprawiły, że się zatrzymałem. Była piękną blondynką w mini spódniczce. -Historia taksówek.

-Powiedz mi, czy zna cię w połowie. Powiedz mi, czy ma wrażliwość, by znaleźć dokładny punkt, w którym wybuchasz, kiedy kochasz. -Znam Cię.

-Ale spóźniliśmy się, widziałem ciebie i ty mnie. Rozpoznaliśmy się natychmiast, ale późno. Być może w innych wcieleniach, być może w innych zgonach. -Późno.

-Jasne jest, że nie zasługuję na cud pozwolenia jego ust. To, co oferuję, jest tak mało, że niebo jest dziś dla mnie złe. -Niebo na moją korzyść.

-Jak łatwo było dotknąć nieba za pierwszym razem, kiedy pocałunki były starterem, który zapalił znikające dziś światło. -To byłeś.

-Kocham cię i wiesz, co mam na myśli, już cię nie chcę, bo nie mogę. Pomyślałem, że to ważne, żebyś wiedział, że cię kocham i nic więcej. -Kocham Cię.

-A jest już 6:34 i zwłoki minionej minuty. Mówi mi, że tak tu żyjesz, czy ci się to podoba, czy nie. I w mojej głowie pojawia się nostalgia. I biją sześćdziesiąt pięć. -Minuty.

-Miłość to arogancja trzymania się niemożliwego. Szuka gdzie indziej tego, czego nie możesz znaleźć w sobie. Miłość jest niewdzięcznikiem, który na chwilę cię wywyższa i zawala tylko dlatego. -Miłość.

-Jeśli przeszłość nauczyła cię tak całować, błogosławiony jest ten, który był przede mną. To nie dama wstrzymuje się od głosu, kobieta zatrzymuje się, gdy znajdzie to, co tu znalazłaś. -Twoja reputacja.

-Daj mi swoje marzenia, abym zrobił ci opaskę na głowę. Oddaj mi przeszłość, aby nie zabrać Ci czasu, aby to, co z Ciebie zostało, ratuje mi życie. -Daj mi.

-We wtorki miała na imię Margarita. W piątkowe wieczory to już była Lola. Zawsze ci mówiłem, panienko, nie musisz być taka sama. -Tęsknić.

-Nauczyłeś mnie wszystkiego oprócz tego, żeby o tobie zapomnieć, od filozofii po to, jak cię dotykać. Wiedzieć, że najbardziej uległym afrodyzjakiem nie są owoce morza, ale miłość. Ale nie nauczyłeś mnie zapominać o tobie. -Nauczyłeś mnie.

-Mówią, że to żebro, oddałbym kręgosłup, żeby zobaczyć, jak chodzą. Po kochaniu się z komodą i bez odwracania się… bez odwracania się… bez odwracania się. -Kobiety.

-Będziesz się zastanawiać, co ja tu, do cholery, robię, życie sąsiada i nigdy nie przyjechałem z wizytą. Jak się okazuje, ten pokorny sługa zakochał się w swojej najmłodszej córce Marticie. -Dobry wieczór Don David.

-I to boli, kochać cię tak bardzo, udawać, że wszystko jest idealne, podczas gdy boli cię spędzenie życia. Próbuję zlokalizować to, co dawno zaginęło. -To boli.

-Mokry chce się wysuszyć. Mokro jest mokre od łez, które wywołują nostalgię. Mokry, nieudokumentowany, niesie ze sobą ciężar, którego prawnik nie uniesie ani nie zobliguje. -Mokry.

-Nie mogę oddychać, mam bezdech od dnia, w którym cię nie ma. Opadam na dno morza, drapiąc bańkę, w której nie jesteś. Niemożliwe do oddychania, tlen opuścił to miejsce. -Bezdech.

-Gdybyś nie istniał, dni byłyby krótsze. Nie powinieneś tarzać się w tej niedokończonej historii, jaką jest gra w rosyjską ruletkę, chcąc przegrać. -Jeśli nie istniałeś.

-Widziałem Cię już na telefonie komórkowym, na zdjęciach z Instagrama, flirtującego z lustrem. Przypomnę, że ten, kto szuka Supermana, kończy się dupkiem. -Bo mogę.

-Zmęczyły mnie powtórzenia i modne koktajle, zmęczyły mnie wszyscy ludzie, którzy mówią, że cię uwielbiają, odwracają się i ignorują, mam dość tego, że nie jestem taki sam. -Zwierzę dzienne.

-Jaskiniowcy, tym właśnie byliśmy. Bez kraju, bez przyszłości, bez domu. Było nas dwoje i wystarczyło nam, Bóg wie, że nam się podobało, tak żyć. -Jaskinie.

-To także mój pierwszy raz. Włączę koncert w Aranjuez, żeby się razem zrelaksować. To także mój pierwszy raz, widzisz, jak się trzęsę. Uprawiałem seks tysiące razy, ale nigdy się nie kochałem. -Pierwszy raz

-I dodałeś śmiech, dwie wątpliwości, goblin. Kilka duchów i ta miłość, którą mam do Ciebie. I przysięgam, że poszedłem tylko na kawę, ale cię widziałem. -Po prostu chciałem kawy.

-Jak mogę zapomnieć o Marcie, tej dziewczynie z Recoleta. Gdyby zostawił kilka odcisków na mojej szyi i za życia. Jak mogę zapomnieć o Marcie? -Martha.

-Naprawdę nie jestem taki sam, kto powiedział ci, że odszedłeś. Jeśli ktoś nie jest tam, gdzie jest ciało, ale tam, gdzie brakuje go najbardziej, a tutaj tak bardzo go brakuje. -Właściwie nie jestem taki sam.

-Do ciebie mówię do ciebie, ale nie słuchasz, że resztkami możesz mi dać światło, abym oświetlił moje dni..

-Do Ciebie, który grasz, aby mnie wygrać, kiedy doskonale wiesz, że straciłem wszystko, mówię do Ciebie, nawet jeśli nie obchodzi Cię to, co mówię..

-Towarzysz mi, aby być sam, aby oczyścić moje duchy, aby położyć się do łóżka bez dotykania się nawzajem, towarzyszyć mi w tajemnicy nie dotrzymywania sobie towarzystwa, spać bez udawania, że ​​nic się nie dzieje, towarzysz mi sam..

-Dołącz do mnie w ciszy czatu bez słów, aby wiedzieć, że tam jesteś, a ja jestem po twojej stronie. Towarzysz mi w absurdalności przytulania się bez nawiązywania kontaktu jak anioł stróż. - Towarzysz mi, bym był sam.

-Tajemnica była w tym ceglanym domu, czerwone światło na drzwiach i żółty znak..

-To był targ miłości, kilka dolarów za posmakowanie łóżka dzielonego z bezimiennymi kobietami..

-Mówisz mi, że jestem zrobiony z kamienia, ale jasne jest, że jeszcze ci nie powiedzieli, że płaczę, kiedy wychodzisz. - Mój przyjacielu.

-To stulecie tej wtorkowej nocy, wyrządza więcej szkód niż najgorszy wymyślony ból, lustro rzuca strzałami wyrzutu, dziś zaczyna się to, co już się skończyło..

-Jak rzucanie kamieniami w spadającą gwiazdę, aby ją zniszczyć, jak nadzieja na znalezienie człowieka bez maski, jak powiedzenie, że Hitler umarł w pokoju, a Joker nigdy nie nosił garnituru..

-Jak powiedzieć, że Madonna jest purytańska i konserwatywna lub powiedzieć, że Donald Trump mieszka w wynajmie, albo że Lucía Méndez i Verónica Castro uwielbiają się nawzajem, albo że Pablito Ruiz śpiewa piosenki w ruchu New Song..

-Zrób krok w świat moich kroków, pije wino obok mnie w tym samym kieliszku, jest idealną kobietą, która stworzyła mi mamę i niszczy moją psychikę. - Pomóż mi Freud.

-Wróg radia i piosenek z chórem, otoczenie pomogło mu przybrać na wadze z tylu urazów, że nie przegapił okazji, by potwierdzić swoje argumenty jako caudillo.-Caudillo.

-Znałeś potpourri Kamasutry, a my szydziliśmy z prawa grawitacji, robiliśmy wszystko bez pytania i kłamaliśmy z całkowitą uczciwością..

-Są szczenięta skaczące jak głupcy i słonie prowadzące ministerstwo, mordercy z dobrymi pseudonimami, motocyklowi akrobaci i cmentarz, w cyrku jak nie zabije to lekarstwo. -Cyrkowa samotność.

-Opowiem bardzo szczególną historię, która przydarzyła mi się kilka miesięcy temu w starym barze - Spotkanie w barze.

-Wystarczyło powitanie, aby rozpocząć rozmowę, zaimprowizowałem wiersz inspirowany jego opaską, z intencjami don Juana, wiesz, dokąd to zmierza. - Spotkanie w barze.

-Siedem piw później wykorzystałem swoje umiejętności i zaprosiłem ją do swojego mieszkania, opowiadając jej historię, której nie pamiętam, przyjęła z entuzjazmem, była druga w nocy, co jest dobrym sposobem na zakończenie dnia. - Randka w barze.

-I liczba po nieskończoności, i umieściłem Wielkiego Wozu na twoim diademie i na tobie, jak gdyby nic; Osłodziłem wodę morską, bo kiedy jesteś spragniony, wynajmowałem ci słabnącą ćwiartkę księżyca. -To boli.

-I jak wdzięczny przegrany szukałem w łóżku rzeczy, których miłość nie rozwiązuje..

-Jakby tak łatwo było zakończyć miłość, jakby to była część garderoby, którą się zdejmuje i kończy, w ten prosty i wyjątkowy sposób prosisz mnie, abym o tobie zapomniał. - Jak odłożyć na bok przeszłość.

-Jakby tak łatwo było wyrwać cię z mojego umysłu, jakby wszystko, czego doświadczyłem, było tak nieistotne. W ten prosty i wyjątkowy sposób prosisz mnie, żebym o tobie zapomniał. Jak odłożyć przeszłość na bok. - Jak odłożyć przeszłość na bok.

-Kiedy ostatnio twoja miłość cię opuściła, że ​​nie pozwoliłeś jej odejść? Kiedy ostatnio byłeś tak całowany, że powiedziałeś moje imię?.


Jeszcze bez komentarzy