Czego szukają ludzie w serwisach randkowych?

1918
Robert Johnston
Czego szukają ludzie w serwisach randkowych?

Odpowiedź wydaje się oczywista, ale po długim przemyśleniu zdałem sobie sprawę, że odpowiedź nie jest taka prosta. Właśnie opublikowałem książkę ze wskazówkami, jak poruszać się po stronach randkowych. I w większości wywiadów zadają mi to pytanie, wraz z innymi, które ujawniają ignorancję na temat tego zjawiska interakcji przez Internet:

  • Jacy ludzie zwracają się do serwisów randkowych? Czy to oni nie mogą znaleźć partnera w prawdziwym życiu?
  • Czy nie jest prawdą, że pokazujemy naszą najlepszą stronę tylko na portalach randkowych? Czy nie jest łatwo przeinaczać naszą tożsamość lub manipulować nią?
  • Czy to prawda, że ​​na portalach randkowych są sparowani ludzie, którzy twierdzą, że są singlami? Czy nie jest prawdą, że te wirtualne środowiska zachęcają do nieszczerości?
  • Czy nie ma wielu użytkowników, którzy szukają jedynie seksu zamiast długotrwałych związków? Tak nie jest Płycizna podejście do relacji na portalach randkowych?
  • Ale czy to możliwe, że kogoś lubisz, nie spotykając go osobiście? I czy naprawdę możesz znaleźć partnera, poważnie, w sieci?

Poszukiwanie uczuć, związków i doświadczeń na portalach randkowych

„Ludzie szukają czegoś, co im się przydarzy” - mówi Mariola Dinarés, współzałożycielka Quedemonline.cat, strony internetowej poświęconej relacjom w Barcelonie, na przykład:

  • Czując, że budzimy zainteresowanie innych i budzimy je w innych, potwierdzamy, że wciąż jesteśmy „na rynku”, jesteśmy pożądani.
  • Przewiduj przyjemność interakcji z innymi i wyobraź sobie, że inni cieszą się tą samą przyjemnością.
  • Wyobraź sobie relacje i stwórz u drugiej osoby oczekiwania dotyczące relacji.
  • Daj i otrzymuj uczucie, aprobatę, werbalne pieszczoty.
  • Wyraź siebie i słuchaj.
  • Lubimy i to lubimy.
  • Buduj nowe relacje, czymkolwiek one są.
  • Wyszukaj i poczekaj na wszystkie powyższe.

Wszystkie te doświadczenia wzbogacają nasz świat relacji: czy to z krótkimi przygodami, ze stałym towarzystwem, czy z wirtualnymi związkami bez szans na urzeczywistnienie. I chcemy wzbogacać się poza etykietki relacyjne, bo nasz głód społeczny karmią też doświadczenia, które nie mieszczą się w kategorii związku: rozmowa, odrobina uwagi, zadowolone libido, możliwość chwilowego zapomnienia dzięki zainteresowaniu że inny nas budzi. Na koniec odkrywając, że poza naszym światem społecznym istnieje świat możliwych relacji.

Jesteśmy pasjonatami wszystkiego, co zaspokaja potrzeby zwierzęcia społecznego, jakim jesteśmy, niezależnie od tego, czy zaspokajamy te potrzeby w sposób wirtualny, czy osobiście (w tym, co nazywamy prawdziwym życiem, ponieważ istnieje Internet). I miej się na baczności! Ponieważ jeśli robimy tę różnicę między Internetem a prawdziwym życiem, to dlatego, że istnieje różnica. Nie jest truizmem powiedzenie tego: w Internecie wchodzimy w interakcje w inny sposób, w sposób, który zmienia same relacje. Pomyśl o tym: w tej hipertechnologicznej erze, w której żyjemy, i dopóki telepatia nie zostanie opatentowana, nasze werbalne pieszczoty, wyrazy uczucia i przyjemności, rozmowy i eksploracje terytorium relacji udzielane są przede wszystkim na piśmie.

Czy naprawdę nie ma związku bez ciał?

Przez długi czas badacze uważali, że ludzie nie mogą nawiązywać i utrzymywać relacji przez Internet: fizyczna obecność wydawała się niezbędna. Pomysł ten opierał się na tym, jak używaliśmy poczty elektronicznej, gdy się pojawiła: szczególnie do celów zawodowych lub akademickich w środowisku biznesowym lub uniwersyteckim. Doprowadziło to do pomysłu, że komunikacja przez sieć komputerową może być tylko bezosobowy, i tak zostali ochrzczeni.

Zgodnie z oczekiwaniami rzeczywistość wyprzedziła nasze zrozumienie tego, co się dzieje. Podczas gdy badacze byli przekonani, że relacje oparte na tekście są nonsensem, użytkownicy budowali relacje w Internecie. Najpierw w izolacji. Później przyzwyczajenie się rozprzestrzeniło: okazało się, że e-mail służył nam również do poinformowania kogoś o tym, że się przeprowadzamy, do podzielenia się naszymi sentymentalnymi przygodami z przyjacielem lub po prostu do plotkowania o współpracowniku.

I tak się złożyło, że rozmawialiśmy nie tylko z osobami z naszego kręgu, ale także z innymi, których nigdy nie spotkaliśmy. Pamiętasz eksplozję czatu? Potem stało się ewidentne społeczne użycie słowa pisanego w sieci i ludzie zaczęli o tym rozmawiać komunikacja interpersonalna online.

Miło cię poznać: myślę, że cię kocham

Dziś wiemy, że relacje osobiste w Internecie są szybsze niż relacje osobiste. Dwóch użytkowników łatwo dojść do wniosku, że po wymianie kilku pisemnych wiadomości (w czasie rzeczywistym lub nie) ma wiele wspólnego. Będąc fizycznie oddzieleni i nie otrzymując informacji wizualnych od innych, wykonujemy zgrubne wycinanie i wklejanie z częściowymi informacjami, które docierają do nas od naszego partnera komunikacyjnego. W ten sposób „wymyślamy” osobę, która jest „po drugiej stronie”.

Dodajmy do tego to, że aby znieść wiele niepewności, jakie przedstawia nam związek bez wystarczających informacji o drugim człowieku, zaczynamy pytać o intymne aspekty i pokazywać je znacznie wcześniej niż w relacjach twarzą w twarz. I na tym polega wzór na ekspresową relację i to, co nazwali badacze komunikacji sieciowej komunikacja hiperosobowa. Rozmawiająca para zostaje wciągnięta w nagłą i intensywną intymność: podobieństwa są wyolbrzymione, różnice są zminimalizowane.

Czy powinniśmy przestać nawiązywać kontakty z powodu relacji hiperosobowych?

Odpowiedź brzmi nie. Musimy być świadomi tej wyraźnej intymności i podejmować środki bezpieczeństwa w naszych wirtualnych relacjach, dopóki nie poznamy drugiej osoby w minimalnym stopniu. Ponadto musimy nadal żyć naszymi relacjami w świecie twarzą w twarz, co wydaje się robić większość z nas..

Nie powinniśmy też zapominać o zaletach tak szybkiego otwarcia się na innych w sieci. Kiedy musimy żyć z codziennymi problemami, wielu z nas zwraca się do Internetu w poszukiwaniu informacji i edukacji, ale szukamy również pomocy u innych, czasem nieznajomych, lub w sieciach wsparcia, które są wirtualnie i twarzą w twarz..

Myślę, że wszystko, czego szukamy na stronach internetowych związków, zostało już powiedziane. Na koniec chciałbym jednak opowiedzieć o tych, którzy w nich są: to oni i oni przeszukują katalog bodźców relacyjnych, o którym mówiłem na początku. Jest jeszcze tylko jeden warunek bycia w sieci, chęci dawania i przyjmowania wszystkich tych bodźców: głód społeczny wystarczający do przezwyciężenia wstydu, który wciąż powoduje, że publicznie mówimy, że staramy się odnosić do innych, w samolocie być.

Bibliografia

Główny, Terri. Bezosobowe, interpersonalne czy hiperosobowe? Cyber-rozmowy. Dostępne pod adresem: http://goo.gl/9keEfD. Ostatni dostęp: 08.10.2015.

Nardi, B., & Whittaker, S. (2002). Rola komunikacji twarzą w twarz w pracy rozproszonej. W P. Hinds & S. Kiesler (red.), Praca rozproszona (str. 83–112). Cambridge, MA: MIT Press.

Parks, M. R., & Floyd, R. (1996). Nawiązywanie przyjaźni w cyberprzestrzeni. Journal of Communication, 46 (1), 80-96.

Short, J., Williams, E. i Christie, B. (1976). Społeczna psychologia telekomunikacji. Londyn: John Wiley

Turner, J., Grube, J. and Meyers, J. (2001) Opracowanie optymalnego dopasowania w społecznościach internetowych: eksploracja społeczności wsparcia CMC i tradycyjnego wsparcia. Dziennik komunikacji, 51 (2), 231-251.

Walther, J. B. (1996). Komunikacja za pośrednictwem komputera: interakcja bezosobowa, interpersonalna i hiperosobowa. Badania komunikacji, 23 (1), 3-43.


Jeszcze bez komentarzy